Rozmowa z Martą Włosek, założycielką i prezes Fundacji Na Rzecz Ochrony Praw Zwierząt EX LEGE.
• Rozmawiamy na drugi dzień po interwencji EX LEGE. Co się wydarzyło?
- Zwierzęta były w opłakanym stanie, to kolejna pseudohodowla, na jaką trafiliśmy. 20 „kanapowych” psów przetrzymywanych było w skandalicznych warunkach. Kiedy je odebraliśmy były otumanione i zziębnięte. Część przetrzymywana była w ciemnych drewnianych skrzyniach bez dostępu do światła dziennego i wody, właścicielka karmiła je m.in. chlebem i ziarnem. Dodam, że czynności interwencyjne trwały 2 dni. Kolejnych kilka dni zajmie nam diagnozowanie chorych zwierząt.
• Z iloma takimi pseudohodowlami mieli do czynienia wolontariusze EX LEGE?
- Tych rozmiarów? W ciągu roku naszej działalności natrafiliśmy na trzy.
• Ktoś je kontroluje?
- Teoretycznie kontrolę nad nimi powinny sprawować stowarzyszenia i związki, do których należą hodowcy, w praktyce jednak kontrole właściwie nie istnieją. Po nowelizacji ustawy z 2012 r. taki podmiot zbiera jedynie informacje o tym, jaką rasę chce się hodować. Sytuacja jest groźna, ktoś zupełnie bez kompetencji może kupić psa od sąsiada albo kolegi w celu rozmnożenia, hodowli i handlu. Ale to nie jedyna patologia. Od takiego stowarzyszenia praktycznie każdy pies w typie rasy może bez żadnych problemów dostać rodowód.
• Jak to się dzieje?
- Bardzo prosto. Wystarczy kupić psa, zarejestrować w stowarzyszeniu, opłacić składkę i tyle. Tak było w przypadku właścicielki hodowli, u której wczoraj interweniowaliśmy.
• Jakieś bliższe sprawdzanie ze strony stowarzyszenia?
- Jeśli pies jest szczeniakiem, osoba niedoświadczona może mieć problem z rozpoznaniem rasy, równie dobrze mogą to być zwykłe kundelki. Kiedyś interweniowaliśmy w Wohyniu, gdzie pewien mężczyzna sprzedawał ludziom szczeniaki ratlerków, spanieli, jamników, które w rezultacie wyrosły na zwykłe kundelki. Hodowcy, którzy należą do tych szemranych stowarzyszeń sami podczas naszych interwencji często przyznają, że żeby się zarejestrować wystarczy wysłać e-mail ze zdjęciem psa i rodowód właściwie jest gotowy. Nie ma żadnych szczegółowych badań.
• A jak było przed nowelizacją?
- Wówczas tylko Związek Kynologiczny w Polsce upoważniał do prowadzenia hodowli psów i wydawał rodowody. Rodowód taki dokumentował przodków wiele pokoleń wstecz, zawierał dane o chorobach lub ich braku, rezultatach próby pracy, badań DNA czy testów psychologicznych. Dzisiaj, jeśli chcemy mieć pewność, co do tego, iż jesteśmy szczęśliwymi posiadaczami przedstawiciela danej rasy, winniśmy kupić zwierzę właśnie od hodowcy zarejestrowanego w Związku Kynologicznym w Polsce.
• Czyli każdy może założyć hodowlę psów?
- Tak. Może też przy tym zarabiać i oszukiwać swoich klientów.
• Jak reaguje policja i sądy na złe warunki życia psów?
- Przykre jest to, że gdy zgłaszamy służbom potrzebę odbioru zwierząt z pseudohodowli, od razu pojawia się pytanie, czy zwierzę jest bite, choć ustawa wyraźnie wskazuje definicję znęcania się nad zwierzęciem, jako tą, która określa przetrzymywanie zwierząt w niewłaściwych warunkach bytowania, a nie tylko bezpośrednim, fizycznym znęcaniu się. Wyrokami kończą się niemal zawsze tylko te przypadki, gdy dochodziło do bicia czy wręcz zabicia zwierzęcia, rzadko zaś brane są pod uwagę pozostałe kwestie. Każde zwierzę bez względu na gatunek, wiek i płeć wymaga humanitarnych warunków do egzystencji. To oczywiście dotyczy także zwierząt hodowlanych, właściwie wszystkich kręgowców, również ryb, co teraz, w okresie świątecznym, przy zmasowanej sprzedaży karpi jest szczególnie istotne.
• Jaki schemat ma typowa interwencja?
- Przyjeżdżamy do miejsca przetrzymywania zwierząt, gdy na miejscu okazuje się, że dzieje im się krzywda, powiadamiamy organy ścigania. Jeśli dalsze przebywanie zwierząt w tym miejscu zagraża ich zdrowiu lub życiu, zawsze zabieramy je do kliniki, by udzielić im pomocy medycznej. Podczas czynności robimy dokładną dokumentację, zdjęcia, filmy, lekarze sporządzają szczegółową dokumentację medyczną, gdyż to praktycznie na nas ciąży obowiązek udowodnienia, że właściciel się nad nimi znęcał. Nasza organizacja nie ma niestety własnego schroniska, gdzie moglibyśmy przetrzymywać zwierzęta, więc zwykle znajdują one tymczasowe schronienie u naszych wolontariuszy. Nawet, gdy już na ciele są zdrowe, ciągle wymagają opieki: trzeba je oswajać, socjalizować ponieważ nierzadko są tak upodlone, że na sam widok ludzkiej ręki paraliżuje je strach. Następnie rozpoczyna się procedura adopcyjna. Warunki w jakich będzie żył pies muszą być zgodne z jego temperamentem. Bierzemy pod uwagę, czy pies jest typowym psiakiem do przytulania na kanapie czy też jest prężnym i rozbrykanym osobnikiem, który woli aktywnie spędzać czas na świeżym powietrzu, czy lubi lub nie przepada za np. dziećmi.
• Wróćmy jeszcze do początku. Dlaczego zajęła się pani działalnością na rzecz ochrony praw zwierząt?
- W 2007 r. wstąpiłam do pewnej ogólnopolskiej organizacji zajmującej się pokrzywdzonymi zwierzętami. To była konsekwencja pewnych wydarzeń w moim prywatnym życiu. Szukałam wówczas pomocy dla mojego własnego psa, chodziło o znęcanie się. Policja nie była w stanie mi pomóc, pomogła mi dopiero ta organizacja. Chcąc się odwdzięczyć zaczęłam im pomagać, woziłam inspektorów swoim samochodem na interwencje. To wtedy dostrzegłam panującą niemoc i znieczulicę na krzywdę zwierząt.
• Czy kary za znęcanie się nad zwierzętami są odpowiednie?
- Dwa lub w przypadku szczególnego okrucieństwa 3 lata pozbawienia wolności to nie jest jakaś wyjątkowo niska kara. Problem polega jednak na postawie sądów, którzy zwykle stosują wyroki w zawieszeniu, a taka kara to przecież jest pewnego rodzaju fikcja. Ustawodawca przewidział również bardzo wysoką karę finansową w postaci nawiązki do 100 tys. złotych na rzecz organizacji, której statutowym celem jest ochrona zwierząt i uważam, że właśnie ta kara winna być stosowana częściej. Gdyby właściciel zwierzęcia dostał choćby 20 tys. kary za znęcanie się, to pewne patologie zaczęłyby szybciej znikać z naszej rzeczywistości.
• A co ze zwykłymi ludźmi? Czy tutaj widać wzrost świadomości?
- Jest dużo lepiej. Młodzież w tym momencie jest coraz bardziej empatyczna. Bardzo prozaicznym powodem zmiany postaw w społeczeństwie jest internet. Organizacje takie jak EX LEGE zamieszczają w sieci informacje o interwencjach, zdjęcia, filmy, to wszystko wpływa na świadomość i wyobraźnię.
• Co robicie poza interwencjami?
- Działamy na wszystkich możliwych polach, również tym edukacyjnym. Nasza Fundacja przeprowadza dziesiątki pogadanek w lubelskich szkołach, prowadzimy akcje ZwierzoPrzyjaciel i ZwierzoPomagacz skierowane przede wszystkim do najmłodszych dzieci, które łatwiej nauczyć pewnych pozytywnych odruchów. W ramach projektu ZwierzoLublin, którego m.in. jestem autorem przeszkoliliśmy 100 funkcjonariuszy policji i ponad 100 straży miejskiej w zakresie przepisów dotyczących ochrony zwierząt, postępowania w nagłych przypadkach czy odczytywania sygnałów wysyłanych przez zwierzęta. To właśnie projekt ZwierzoLublin pozwolił w tym roku nam wysterylizować tysiące zwierząt z terenu miasta Lublina, w tym również zwierząt właścicielskich. To dzięki niemu Eko Patrol straży miejskiej Miasta Lublin otrzymał wyposażone auto oraz profesjonalny sprzęt do doławiania zwierząt.
• Jakie macie plany na przyszłość?
- To bardziej marzenie. Chcielibyśmy utworzyć własny ośrodek z własną kliniką, lekarzami, miejscami dla zwierząt. To pozwoliłoby nam uzyskać niezależność. Oczywiście, taka placówka pochłonęłaby ogromne koszty, ale to niesamowicie potrzebna inwestycja. Żyjemy nadzieją, że to marzenie wkrótce się ziści.
Człowiek Roku
Marta Włosek zwyciężyła w plebiscycie Dziennika Wschodniego Człowiek Roku 2016 w kategorii Działalność Społeczna. Kandydatka uzyskała 6995 punktów.
W pozostałych kategoriach zwyciężyli: Grzegorz Dębiec – prezes firmy Transhurt (Biznes), Paweł Adamiec – fotograf, autor cykli fotografii „Królowie lubelscy” oraz „Królowie nadbużańscy” (Kultura) oraz Artur Banasik, organizator Wojewódzkiego Charytatywnego Turnieju w Piłce Halowej (Zwykły Bohater). Nagroda kapituły plebiscytu przyznana została Barbarze Skowronek, pełniącej funkcję sołtysa w miejscowości Nowy Staw.