Prawie dwa tygodnie w drodze. Ponad 320 kilometrów. Pieszo. W pielgrzymce idą głównie młodzi, ale nie brakuje też babć i dziadków.
- Idę pierwszy raz - mówi Emil. Zdał maturę, dostał się na studia. - Chcę za to podziękować, ale głównie liczę na fajną przygodę. Już poznałem wielu ciekawych ludzi. Wszyscy jesteśmy jak wielka rodzina. Lekko nie było; pod koniec pierwszego dnia czułem, jakbym wdrapywał się na coraz większe wzniesienie. Drugiego dnia mięśnie przywykły - przyznaje z uśmiechem. - Idę po płaskim.
Czas na sen
Noclegi organizuje kwatermistrz. Dysponuje kontaktami do ludzi, którzy z otwartymi rękoma przyjmą pod swój dach strudzonych pielgrzymów. Zdarza się, że przed kościołami, czy na placach, gdzie dochodzą pielgrzymi, zbiera się tłum mieszkańców danej miejscowości. Ci co pielgrzymują pierwszy raz, pytają kto to jest.
- Oni przyjechali po nas - śmieją się stali bywalcy. - Przyjeżdżają własnymi samochodami, zabierają nas i bagaże. Zdarza się, że chętnych jest więcej niż pątników i część ludzi odjeżdża rozczarowana, bo nie ma już kogo zabrać.
Nie zapominajcie o kartkach
Dyrektorowi w przygotowaniach pomaga żona, woźne i nauczycielki, które mieszkają w pobliżu.
Pozostali nocowali w prywatnych domach. - Służba kwatermistrzowska codziennie od samego rana szuka dla pielgrzymów noclegu - mówi ks. Wojciech Filipiuk, który maszeruje z "Ósemką”. - Niestety, teraz coraz mniej ludzi jest chętnych do przyjmowania pielgrzymów. Jednak zawsze udaje się nam znaleźć jakiś kąt.
- O zostawianiu po sobie porządku już nawet nikt nie wspomina. Jednak warto pamiętać o innych niepisanych zasadach. Bierze się od ludzi adresy i wysyła kartki na święta. Zaklepuje się też miejsca na następny rok - mówią starsi stażem pielgrzymi.
Uzależnienie
Dlaczego? - Wszystko przez klimat, jaki tu panuje. Co prawda zawsze wędruję z jedną grupą. Może gdybym była w innej, zmieniłabym zdanie. Nie wiem. Jednak najważniejsi są ludzie. A jak się złapie bakcyla, to już nie ma przebacz.
Pielgrzym...
- wstaje o 4 lub 5 rano,
- radośnie opuszcza swój namiot, bo spanie na karimacie jest bardzo niewygodne,
- ponieważ rano jest zimno, zakłada na siebie mnóstwo ubrań. Nie jest świadom, że kiedy wzejdzie słońce będzie to wszystko musiał włożyć do małego podręcznego plecaczka i nieść,
- je śniadanie w marszu lub na pierwszym postoju, herbatę czerpie kubkiem z garnków ustawionych przy drodze przez gospodarzy,
- na postoju leży i udaje, że nie śpi,
- pomaga innym, niesie za nich bagaż, przyjmuje pod swój parasol,
- na koniec dnia ustawia się w kolejce do służby medycznej w celu opatrzenia ran na stopach (zwłaszcza jeśli całodzienny marsz zweryfikował pogląd pt. "Mam wygodne buty”),
- chętnie kładzie się spać, bo nawet najtwardsza karimata sprawia, że nie trzeba już znajdować się w pozycji pionowej.
No, to w drogę.