Pszczółka AZS UMCS w wielkim stylu pokonała Artego Bydgoszcz oraz Ślęzę Wrocław i sięgnęła po Puchar Polski. To pierwsze trofeum w historii lubelskiego klubu
Akademiczki zagrały w Final Six dzięki przyznaniu im organizacji turnieju. Z uwagi na niską pozycję w ligowej tabeli, nie miałyby szans zakwalifikować się do tych rozgrywek w inny sposób. Dlatego nie były zaliczane do faworytek. Sprawiły jednak dwie niespodzianki, zagrały znakomite spotkania i sięgnęły po trofeum.
W sobotnim półfinale rywalem Pszczółki było Artego Bydgoszcz. Druga siła w kraju, która do tej pory z bezpośrednich starć z lubliniankami zawsze wychodziła z tarczą. Ale nie tym razem. Dominika Owczarzak i spółka rozpoczęły zawody znakomicie, wygrywając pierwszą kwartę 22:10. W kolejnych lepsze były rywalki, ale w ostatniej części gry gospodynie wróciły na właściwe tory. Zagrały koncertowo i z nawiązką odrobiły straty, wygrywając ostatecznie 71:65.
– Podchodziliśmy do rywala z dużym respektem. Obawialiśmy się, że zespół z Bydgoszczy wyjdzie małymi zawodniczkami i zacznie grać szybko. Mieliśmy być na to przygotowani, ale jednak przegraliśmy ten szybki atak. Najważniejsze jednak, że walczyliśmy do końca i zrobiliśmy awans – powiedział Krzysztof Szewczyk, szkoleniowiec lubelskiego zespołu.
W wielkim finale na Pszczółkę czekała już Ślęza Wrocław, która w drugim półfinale niespodziewanie rozprawiła się z mistrzyniami Polski, Wisłą Can-Pack Kraków. Początek tego meczu to popis akademiczek, które po celnych rzutach Agnieszki Makowskiej, Jhasmin Player, Leah Metcalf i Owczarzak objęły prowadzenie 12:0. Trener gości próbował interweniować, wziął czas, ale niewiele to pomogło, bo jego zespół i tak przegrał pierwszą kwartę 12:20.
W kolejnych odsłonach wrocławianki próbowały gonić wynik, ale wszystko na co było je stać, to zbliżenie się na trzy punkty w trzeciej kwarcie. Całości strat nie zdołały odrobić. Pszczółka wygrała 66:58 i pierwszy raz w historii klubu sięgnęła po Puchar Polski. MVP turnieju została Metcalf, która w meczu o złoto rzuciła 15 punktów, notując dodatkowo cztery zbiórki i dwie asysty.
– Jesteśmy niezmiernie szczęśliwi. Mówiłem moim zawodniczkom w szatni, że nie zawsze faworyt wygrywa. To jeden mecz, wszystko się może zdarzyć. Zostawiliśmy serce i charakter na parkiecie. Cieszymy się bardzo, to dla nas duży sukces – powiedział Szewczyk.
Pszczółka AZS UMCS – Ślęza Wrocław 66:58 (20:12, 17:10, 15:24, 14:12)
Pszczółka: Makowska 15, Metcalf 15, Owczarzak 10, Player 9, Mingo 2 oraz Dorogobuzowa 13, Szczepanik 2, Szumełda-Krzycka.
Ślęza: Zoll 21, Leciejewska 7, Linkeviciene, Shegog, Śnieżek oraz Kastanek 11, Krężel 9, Sulciute 7, Mistygacz 3.