Koszykarki Pszczółki AZS UMCS Lublin pewnie pokonały Cosinus Widzew Łódź 69:49 i przynajmniej do piątku będą cieszyły się z pozycji lidera Tauron Basket Ligi Kobiet.
Spotkanie Pszczółki z Widzewem zostało rozegrane awansem w środę. Obie ekipy nie miały więc wiele czasu na odpoczynek. Szanse były jednak równe, bo poprzednie ligowe spotkania rozgrywały w sobotę, a później czekała je jeszcze podróż. Lublinianki z Polkowic, gdzie mierzyły się z CCC, a Widzew z Łodzi.
Zdecydowanym faworytem były gospodynie, które dotychczas doznały tylko dwóch porażek przy pięciu wygranych. Podopieczne Dariusza Raczyńskiego z zaledwie jednym zwycięstwem na koncie prezentowały się na ich tle dość blado. Mimo tego od początku potrafiły nawiązać równorzędną walkę. Pierwszą kwartę przegrały zaledwie pięcioma punktami, drugą - trzema. Mecz był więc dość wyrównany, a losy końcowego rezultatu nieprzesądzone.
- W przerwie, jak zawsze, trener porządnie nami wstrząsnął. Jak to zrobił? To już nasza słodka tajemnica szatni - śmiała się po meczu Dorota Mistygacz.
Najważniejsze, że poskutkowało. Akademiczki zanotowały świetną passę 14:0, odbierając młodej ekipie z Łodzi nadzieje na ugranie korzystnego rezultatu. Do końca spotkania spokojnie kontrolowały już sytuację na parkiecie, a w ostatnich sekundach szansę występu dostały nawet juniorki: Kaja Grygiel, Dominika Poleszak i Aleksandra Kędzierska. Żadna z nich nie zdołała zdobyć punktu, ale wszystkie dostały aplauz od lubelskiej publiczności.
- Skupiliśmy się mocno jako zespół i ciężko pracowaliśmy na treningach, dlatego udało nam się wygrać. Nasi rywale zmusili nas do mocnej gry do ostatnich minut - powiedziała środkowa Pszczółki Uju Ugoka.
- Takie mecze są nieprzyjemne, bo tak naprawdę nic nie można zyskać, a wiele można stracić. Dla nas to zwycięstwo, może to źle zabrzmi, ale było to planowe. Nie mogliśmy sobie tutaj pozwolić na porażkę, a w razie przegrania takiego meczu tutaj, sytuacja się komplikuje. Wiedzieliśmy, że zespół z Łodzi na pewno będzie walczył przez 40 minut, będzie agresywny, będzie skakał do zbiórek i to się potwierdziło. Z czego można być zadowolonym? Tutaj oprócz pierwszej kwarty na pewno z defensywy możemy być zadowoleni, bo przez 30 minut straciliśmy tak naprawdę 31 punktów, a ta obrona gdzieś tam ma być naszą siłą i z tego jesteśmy zadowoleni - dodał szkoleniowiec lubelskiej ekipy Krzysztof Szewczyk.
Lublinianki po raz pierwszy w sezonie zostały liderem rozgrywek. Zaszczytne miejsce prawdopodobnie stracą jednak w piątek, gdy swoje spotkanie rozegrają Wisła Can-Pack Kraków i Energa Toruń, mające na koncie o jeden mecz mniej.
- Teraz jesteśmy jednak na pierwszym miejscu i bardzo się z tego cieszymy. Nie zapominamy oczywiście o ciężkiej pracy. Wygrałyśmy już sześć spotkań, ale znacznie więcej przed nami. Musimy ciężko pracować, żeby odnosić sukcesy - stwierdziła Mistygacz.
Ósma kolejka zostanie dokończona w sobotę. Później Tauron Basket Liga Kobiet będzie miała przerwę w związku z meczami reprezentacji Polski. Akademiczki, które dostały wolne do poniedziałku, będą mogły wykorzystać ten czas na dopracowanie zagrywek i poprawę tych elementów, które nie do końca jeszcze funkcjonują.
Trener Szewczyk będzie miał do dyspozycji wszystkie podopieczne, włącznie z Dominiką Owczarzak, która mimo powołania nie pojedzie na zgrupowanie drużyny narodowej. Jeszcze nie doszła do siebie po kontuzji stawu skokowego. Potrzebuje trochę odpoczynku i spokojnego treningu. Na kolejne ligowe spotkanie, które w niedzielę, 27 listopada odbędzie się w Toruniu, powinna być już gotowa.
Pszczółka AZS UMCS Lublin – Cosinus Widzew Łódź 69:49 (23:18, 14:11, 19:7, 13:13)
Pszczółka: Ugoka 15, Handford 10, Madgen 16, Mistygacz 2, Jujka 7 – Szumełda-Krzycka 5, Dorogobuzova 14, Dobrowolska, Kędzierska, Grygiel, Poleszak
Widzew: Bujniak 10, Pisera 4, Beadle 6, Drop 5, Pawlak 12 – Kruszyńska 2, Gertchen 4, Rogers 6, Zapart