ROZMOWA z Mateuszem Kusem, obrotowym i kapitanem drużyny piłkarzy ręcznych Azotów Puławy
Po dwóch spotkaniach o brązowy medal mistrzostw Polski pomiędzy Azotami Puławy i Pogonią Szczecin jest remis 1-1. W poniedziałek zwyciężyli puławianie 36:25, we wtorek szczecinianie 30:23.
- Azoty nie są jeszcze na tyle klasowym zespołem, aby wygrać dwa mecze, dzień po dniu?
– Wtorkowe spotkanie nam nie wyszło. Wiedzieliśmy, że Pogoń ma krótką ławkę i nie będzie miała zbyt wielu zawodników do grania. Zadanie było proste: grać twardo w obronie i przeprowadzać szybkie kontry. Zabrakło pierwszego i drugiego. Do tego, gospodarze umiejętnie zwalniali grę, wydłużali przerwy, długo wycierali parkiet. Pozwoliliśmy, żeby Pogoń narzuciła nam swój styl, a później nie mogliśmy znaleźć recepty na przełamanie.
- Drugie spotkanie przegraliście chyba w głowach?
– To rywal był pod ścianą i musiał zwyciężyć. Po wysokiej wygranej w poniedziałek nie było euforii. Mieliśmy świadomość, że szczecinie nam się nie położą i tak było. Pogoń podniosła się po pogromie.
- Momentami byliście bezradni wobec agresywnej obrony przeciwnika 3-2-1 i 4-2?
– Ciężko było przeprowadzać ofensywne akcje, gdyż gospodarze zawężali pole gry. Słabo prezentowaliśmy się w ataku, momentami brakowało skuteczności. Zagraliśmy zbyt indywidualnie, nasze akcje były szarpane.
- Mimo to cel, w postaci jednego zwycięstwa, został zrealizowany.
– Jechaliśmy do Szczecina z zamiarem wygrania co najmniej jednego spotkania. Zadanie wykonaliśmy, co jest dobrym osiągnięciem. Przed wyprawą wiele osób spisywało nas na straty, obstawiając dwie porażki.
- Pierwszy mecz pokazał, że własny parkiet niekoniecznie musi być atutem.
– Jesteśmy dobrej myśli i bardzo liczymy na puławskich kibiców. Jestem pewien, że niesieni gorącym dopingiem publiczności w naszej hali wyjedziemy zwycięsko z rywalizacji ze Szczecinem.
- Teraz musicie wygrać w piątek i sobotę. Wyprawa na piąte spotkanie do Szczecina może być bardzo ryzykowna?
– Pogoń przyjedzie do nas po, co najmniej, jedno zwycięstwo. Trudno powiedzieć która z drużyn będzie pod większą presją. My skupiamy się na pierwszym ze spotkań. Zamierzamy je wygrać. Później przyjdzie pora na kolejne.
- A zatem, będzie upragniony historyczny medal dla Azotów?
– Powiedziałem kolegom, że nie zamierzam znowu jechać do Szczecina. To mój ostatni sezon w Puławach, w wakacje przechodzę do Vive Tauronu Kielce. Bardzo chcę, już w sobotę, jako kapitan, w obecności puławskich kibiców, wznieść do góry puchar za trzecie miejsce w Polsce. Mam nadzieję, że moje marzenie spełni się. Mamy na to bardzo duże szanse.