Historyczny Supermarine Spitfire, ale też odrzutowce F 16 i MiG 29 – te między innymi samoloty zobaczymy w czerwcu podczas festiwalu lotniczego w Świdniku. Samoloty mają startować i lądować zarówno z lotniska trawiastego, jak też z pasa Portu Lotniczego Lublin
– Dla mnie jest to wydarzenie szczególne, bo w przyszłym roku minie 25 lat od ostatnich dużych pokazów w Świdniku – przyznaje Damian Majsak, prezes lubelskiego wydawnictwo Kagero Publishing, który jest partnerem świdnickiego Urzędu Miasta przy organizacji Międzynarodowych Pokazów Lotniczych Air Festival 2018 w Świdniku. – To były pierwsze pokazy w moim życiu. Byłem wówczas studentem. Spotkanie, po tylu latach, z ówczesnymi organizatorami pokazów, aby zorganizować duże show w Świdniku, jest ogromną frajdą i główną motywacją.
Air Festiwal Świdnik 2018 zaplanowano w dniach 8–10 czerwca. Ma to być impreza cykliczna. – Bardzo chciałbym, aby to była największą impreza w regionie, która przywraca lubelskie tradycje lotnicze, do których nawiązujemy – mówi pochodzący ze Świdnika poseł Artur Soboń (PiS).
Świdnicki festiwal lotniczy będzie wpisywać się w obchody 100-lecia polskiego lotnictwa wojskowego. – W przyszłym roku będziemy też obchodzić setną rocznicę urodzin gen. Tadeusza Góry – zaznacza Waldemar Jakson, burmistrz Świdnika. – W 2018 r. przypada też 80-lecie szkoły pilotów imienia marszałka Rydza-Śmigłego w Świdniku, która wyszkoliła wielu bardzo dobrych pilotów. Mało kto o tym wie, że taka szkoła działała. Do tego dochodzi też 65-lecie Aeroklubu Świdnik.
Air Festiwal Świdnik 2018 będzie wpisywać się też w obchody setnej rocznicy odzyskania niepodległości przez Polskę. – Będzie to wydarzenie z udziałem najwyższych władz państwowych, z udziałem sprzętu wojskowego, samolotów i śmigłowców, które służą w polskich siłach zbrojnych – zapowiada poseł Soboń. – Sądzę, że będzie to wydarzenie niezwykle atrakcyjne dla mieszkańców naszego regionu.
– Program festiwalu składać się będzie z kilku części: historycznej, sportowej, cywilnej i wojskowej. Zaprosimy gwiazdy z kilku krajów europejskich – zapowiada Majsak, który przyznaje, że prowadzone są rozmowy z ekipami z Litwy, Łotwy, Ukrainy, Słowacji i Czech. – Rozmawiamy też z pilotami z Niemiec – dodaje.
Na świdnickim festiwalu mamy zobaczyć m.in. samoloty wojskowe – F-16 i MiG29, ale też i śmigłowce produkowane w PZL Świdnik. Będą również maszyny historyczne. – Zaproszenie przyjął m.in. Jacek Mainka – mówi prezes Majsak.
Mainka w tym roku sprowadził do podwarszawskiego Konstancina kolejny zabytkowy samolot North American T-6 Harvard 4M. W Świdniku pojawić ma się również Supermarine Spitfire. Był to jeden z najsłynniejszych samolotów bojowych używanych podczas II wojny światowej, na których Polacy walczyli m.in. w Bitwie o Anglię.
– Chcielibyśmy, aby ten spitfire przyleciał w malowaniach, w jakich latał gen. Tadeusz Góra – zdradza Majsak.
Jak zapowiadają organizatorzy, świdnicki festiwal lotniczy ma być imprezą większą niż „Lotnicze Depułtycze”, mimo że pas startowy lotniska trawiastego w Świdniku jest nieco krótszy.
– Jednak zaraz za płotem mamy 2,5 km pasa Portu Lotniczego Lublin – podkreśla Majsak. – Stamtąd będą startować i tam będą lądować szybsze i cięższe samoloty.
– Organizatorzy zapewniają, że nie będzie kolizji z regularnymi lotami – mówi Piotr Jankowski, rzecznik prasowy Portu Lotniczego Lublin.
Miasto już szykuje się do tego wydarzenia. – Przygotowujemy miejsce na 3,5 tysiąca samochodów. Będą to parkingi bezpłatne – zapowiada burmistrz Świdnika.
– Na pewno razem z panem burmistrzem będziemy prosić pana prezydenta Krzysztofa Żuka, aby uruchomić też bezpłatną komunikację z Lublina – dodaje poseł Soboń.
Organizatorzy spodziewają się, że w ciągu trzech dni w imprezie weźmie udział ok. 90 tys. osób.