Tymi słowami żegnał wczoraj polskich piłkarzy prezydent Aleksander Kwaśniewski. Dziś po południu naszego czasu prezydencki samolot z polską reprezentacją na pokładzie wyląduje w Korei. Kadra trenera Jerzego Engela będzie miała 12 dni na aklimatyzację przed pierwszym meczem z Koreańczykami.
- 16 lat Polska czekała na występ swoich piłkarzy w mistrzostwach świata. Jestem przekonany, że jedziecie tam z silną motywacją na sukces - dodał prezydent.
Półgodzinne spotkanie obfitowało w serdeczności - prezydenckie życzenia, wyrażane w imieniu milionów polskich kibiców, miały dodać piłkarzom otuchy. Deklaracje ambitnej walki złożył Tomasz Wałdoch, kapitan reprezentacji. Wtórował mu selekcjoner Jerzy Engel. Podziękował przede wszystkim za decyzję przyznającą polskie obywatelstwo Emmanuelowi Olisadebe.
- Osiem bramek w eliminacjach mistrzostw świata mówi samo za siebie. Dziękuję za wkład pana prezydenta w awans do finałów mistrzostw świata - powiedział Engel.
Mimo nie najlepszych ostatnich wyników (porażki z Japonią i Rumunią, słaba postawa w zwycięskim meczu ze słabą Estonią) kadrowiczom nie brakowało wiary we własne siły. Ci, którzy realnie oceniają wartość swoją, kolegów i rywali, za sukces uważają awans z grupy do 1/8 finału. Hurraoptymiści nie wykluczają nawet zdobycia... Pucharu Świata. A wtedy Polski Związek Piłki Nożnej musiałby wypłacić każdemu ze złotych medalistów po 150 tys. USD. Wyjście z grupy wyceniono na 25 tys. USD na głowę.
Ostatni raz polska reprezentacja grała w finałach mistrzostw świata przed szesnastoma laty, w Meksyku. Największe sukcesy - dwukrotne trzecie miejsca - odnieśliśmy w 1974 r. w RFN pod wodzą trenera Kazimierza Górskiego oraz w 1982 r. w Hiszpanii, kiedy trenerem był Antoni Piechniczek.