Motor Lublin gra w sobotę na wyjeździe z Radomiakiem Radom (godz. 13). Czy „żółto-biało-niebiescy” pójdą za ciosem i po trzech kolejnych wygranych sięgną po czwartą? Patrząc na ich grę jest spora szansa, że tak.
W meczu z Radomiakiem szkoleniowiec znów będzie mógł liczyć na Damiana Falisiewicza, który odcierpiał już karę za żółte kartki.
– Oprócz Diego, który ma uraz mięśnia dwugłowego, wszyscy są gotowi do gry – mówi Siergiej Michajłow, kierownik drużyny Motoru.
W lubelskiej ekipie liczą na zwycięstwo, które pozwoli im podreperować wciąż skromny dorobek punktowy i poprawić słabą pozycję w tabeli. Mimo serii wygranych Motor zajmuje bowiem dopiero piętnaste miejsce.
– Jesteśmy dobrej myśli przed najbliższymi dwoma meczami. Atmosfera w zespole po ostanich zwycięstwach jest dobra. Mamy nadzieję na komplet punktów. W Radomiu interesuje nas tylko zwycięstwo. Wiele będzie zależało od tego jak zawodnicy obu drużyn dostosują się do warunków na boisku, bo w warunkach atmosferycznych o tej porze roku murawy są grząskie i gra się na nich ciężej – podkreśla Michajłow.
Radomiak wywalczył do tej pory pięć punktów więcej niż zespół z Lublina i jest ósmy w tabeli. Większość z tej zdobyczy pochodzi ze spotkań w Radomiu, który pozostaje niezdobytą twierdzą. Gospodarze wygrali u siebie pięć meczów, zaś trzy zremisowali. Ich najlepszym strzelcem jest były motorowiec Piotr Prędota, który zdobył pięć goli.
Historia ligowych spotkań obu drużyn to w sumie 21 meczów. Ostatni odbył się… dwanaście lat temu, kiedy rywalizowały w IV lidze. Motor wygrał wówczas u siebie 4:0.
INWAZJA NA RADOM
Jutro atutem Mateusza Oszusta i spółki może być doping kibiców, którzy sporą grupą wybierają się do Radomia. Fani „żółto-biało-niebieskich” dostali od organizatorów 255 biletów. Pojedzie ich jednak znacznie więcej z zapowiedzią, że albo wejdą na stadion wszyscy, albo nikt.