- Ostatnio odwiedziłem starą część Lublina, tzn. rejon dworca kolejowego i os. Dziesiątej (ul. Młyńska, Pl. Bychawski, Gazowa, 1-go Maja, Kunickiego) i mocno się zainspirowałem - napisał z przekąsem nasz Czytelnik. Przeczytajcie jego list.
Pierwszy kwiatek – Rejon dworca kolejowego przedstawia się jako siedlisko rozpadających się fundamentów zespołu budynków przy ul. Gazowej i Młyńskiej. Teren ten zasypany jest śmieciami i odpadkami pozostawianymi przez przyjezdnych.
Urozmaicenie stanowią resztki drucianego płotu, a także cuchnący mocznikiem przystanek końcowy autobusów linii 13 i 34. Uszkodzone krawężniki, chodnik i pseudo-wieżowiec na rogu ul. Pocztowej i 1 – go Maja na zapleczu, którego piętrzy się sterta śmieci.
Plac dworcowy to siedlisko prywatnych busów, zamiast miejsc postojowych komunikacji miejskiej i przystanku dla niej, który teraz przeniósł się na zebrę jezdni.
Szkoda, że ci tzw. przedsiębiorcy przewozowi nie parkują w samym wejściu do dworca. Za to załatwiają się zarówno oni, jak i ich pasażerowie na placyku dworcowym, w pnączach dzikiej zieleni pozostałej po pergoli. (…)
Mogę tylko dodać, że opisane tu miejsca (rejon dworca i ul. Pocztowa), 70 lat temu były w lepszym stanie.
Czwarty kwiatek – Zmiana nazwy ul. Krańcowej na ul. Dywizjonu 303.
Nie ma nic poza szacunkiem i kultywowaniem chwały tej nazwy i ludzi z nią związanych, którzy na nią zasłużyli, ale czy trzeba zmieniać starą nazwę ulicy, o 100 – letnim istnieniu? Przecież w pewnym sensie określała dawne granice miasta. Jakby nie było nowych ulic, ładniejszych i bardziej godnych dla Dywizjonu 303.
Tadeusz P., lat 76