– Niemcy nie przewidywali specjalnych rewolucji w mieście – przyznaje Grażyna Jakimińska, kierownik Muzeum Historii Miasta Lublina. – Nadali większe znaczenie kościołowi ewangelickiemu i uczynili Ogród Saski parkiem w stylu Tyrolskim. Postawili tam m.in. piwiarnię.
Nie oznacza to, że okupanci nie mieli żadnych planów wobec Lublina. W lipcu 1941 roku Heinrich Himmler zdecydował, że w mieście powstanie specjalna dzielnica przeznaczona m.in. dla esesmanów. Miała pomieścić aż 60 tys. ludzi.
Szczególny nacisk projektanci mieli położyć na teren Starego Miasta. Hitlerowcy wmawiali, że to niemieckie miasto, bo w zamierzchłej przeszłości było oparte na prawie niemieckim. Mało tego, doszukiwali się tu wręcz pomników niemieckiej architektury. Być może dlatego częściowa odbudowa zniszczeń na Starym Mieście zaczęła się już w październiku 1939 r.
W swej propagandzie mającej wmówić nam germańskość Lublina okupanci posuwali się bardzo daleko. W jednym z materiałów z tamtych lat można było przeczytać, że "pierwsza wojna światowa była ciężkim okresem próby dla niemieckości Lublina. W 1915 roku niemieccy wieśniacy byli wywiezieni w głąb Rosji (...). W niedługim czasie przypadło miasto zmartwychwstałej Polsce.
Jednak dwudziestoletnie polskie panowanie pozostało tylko epizodem. Bowiem 18 września 1939 roku powróciła do Lublina zwycięska armia Wielkich Niemiec”.
Niemcom o wiele lepiej niż inwestycje wychodziły zmiany nazw ulic. W sumie około stu. 1 września 1940 r. w pierwszą rocznicę wybuchu wojny na pl. Litewskim zorganizowano wielkie uroczystości z okazji przemianowania placu na Adolf Hitler Platz. I tak np. ul. Ruska stała się Świdnikerstrasse, Al. Racławickie – Warschauerstrasse, a Skłodowskiej – Reinhard-Heydrich-Strasse.
W 1940 r. generalny gubernator zgodził się na zaciągnięcie przez Zarząd Miejski 1,75 mln zł pożyczki na przebudowę jezdni Krakowskiego Przedmieścia, wybrukowanie ul. Kąpielowej, budowę bocznicy kolejowej dla Elektrowni Miejskiej, budowę mostu na Czerniejówce w ciągu ul. Pawiej, czy też uregulowanie Bystrzycy. Cały czas działała Nadzwyczajna Komisja Budowlana, która miała opracować wytyczne do odbudowy Lublina.
W styczniu 1941 Zarząd Miejski przymierzał się do kontynuacji budowy stadionu koło Bystrzycy, przebudowy Al. Racławickich, ul. Staszica, uliczek Starego Miasta, ul. Lubomelskiej, Wieniawskiej i budowę ul. Startowej.
Największą inwestycją okupanta był obóz koncentracyjny na Majdanku. Polecenie jego budowy zostało wydane we wrześniu 1941 r. Dwa miesiące później prace były zaawansowane tak mocno, że obóz był już zdolny przyjąć 10 tys. więźniów. W czerwcu 1942 r. obóz został podłączony do miejskiej sieci kanalizacyjnej, wtedy też uruchomione zostało tu krematorium.
W lipcu 1942 r. Elektrownia Miejska musiała na polecenie Niemiec zastąpić miedzianą sieć przesyłową siecią wykonaną z aluminium. Najeźdźca zyskał w ten sposób 70 ton miedzi. W ramach planów zgermanizowania Lublina (który przed wojną liczył 140 tys. mieszkańców, w lipcu 1943 r. miał 89 tys., a docelowo miał mieć tylko 60 tys. mieszkańców, by stworzyć miejsce dla ludności niemieckiej) Himmler planował m.in. rozbudowę sieci sanitarnej, do której wykorzystane miały być materiały z rozbiórki wyburzonego getta w Warszawie.
Jesienią 1943 r. Niemcy spodziewali się już, że nie wygrają tej wojny i że będą musieli ewakuować się z Lublina pod naporem wojsk radzieckich. Wtedy też powstał plan zakładający zniszczenie przy użyciu bomb zegarowych wielu obiektów na terenie miasta. Wśród nich był gmach Poczty Głównej, Zamek, elektrownia, wszystkie urządzenia wodociągów i kanalizacji, a także obóz na Majdanku.
Z piwiarni i innych obcych elementów, które hitlerowcy postawili w Ogrodzie Saskim nie zostało już nic. – Wyrzuciliśmy to wszystko jak tylko można było to wyrzucić – mówi Jakimińska.