W najważniejszym momencie sezonu los nie oszczędza piłkarzy Motoru Lublin. Na wczorajszym treningu trenerzy mieli do dyspozycji zaledwie 14 zawodników z pola.
- Aby nie komplikować sobie życia musimy wygrać z Dolcanem. Dlatego w sobotnim spotkaniu liczy się dla nas tylko i wyłącznie pełna pula. Jeżeli chodzi o naszą kadrę, to obecnie nie możemy być niczego pewni. I o tym, kto ostatecznie zagra, dowiemy się dopiero przed meczem. Problem jest m.in. z Kamilem Oziemczukiem, który teraz narzeka na uraz śródstopia. Sądzę jednak, że zdoła się wykurować i pomoże kolegom - ocenia drugi trener Mirosław Kosowski.
Poza "Oziemem” na drobne kontuzje narzekają także inni. Urazy mięśni dopadły Kamila Króla i jego brata Rafała, a z powodu podkręcenia stawu skokowego nadal nie ćwiczy Łukasz Misztal. Na szczęście zdążyli się już wykurować Karol Drej i Witalij Mielniczuk.
Ze kłopotami kadrowymi zmagają się także goście. Mimo to Dolcan w żadnym wypadku nie zamierza ułatwiać Motorowi zadania.
- Nie ma mowy, abyśmy przeszli obok tego meczu. Chcemy pokazać, że zasługujemy na ósme miejsce, które obecnie zajmujemy. Chcemy zająć jak najlepszą lokatę, bo dla nas oznacza to większe pieniądze.
Jedziemy jednak do Lublina mocno osłabieni, ale nie będę zdradzał szczegółów, żeby nie ułatwiać rywalom zadania. Śmiejemy się jednak między sobą, że nasza kadra na najbliższy mecz jest nieliczna, ale śliczna - mówi gracz Dolcanu Marcin Warakomski.
Trener Marcin Sasal nie będzie mógł skorzystać z pięciu graczy, którzy muszą odcierpieć karę za nadmiar żółtych kartek. W Lublinie zabraknie Artura Jędrzejczyka, Jacka Gabrusewicza, Piotra Kosiorowskiego, Marcina Stańczyka i Rafała Grzelaka. Na dodatek z powodu kontuzji nie wystąpi Michał Zapaśnik.