Starsze przeglądarki internetowe takie jak Internet Explorer 6, 7 i 8 posiadają udokumentowane luki bezpieczeństwa, ograniczoną funkcjonalność oraz nie są zgodne z najnowszymi standardami.
Prosimy o zainstalowanie nowszej przeglądarki, która pozwoli Ci skorzystać z pełni możliwości oferowanych przez nasz portal, jak również znacznie ułatwi Ci przeglądanie internetu w przyszłości :)
Najpierw msza w archikatedrze, potem wspólny przemarsz na ul. Ogrodową. Tam akademia na sali gimnastycznej i towarzyskie spotkania w klasach. W sobotę Zamoy obchodził swoje 100 urodziny. Niestety, z deklaracji o "otwarciu szkoły do późnych godzin nocnych" czy tego, że "nikt nikogo ze szkoły wyganiał nie będzie" dyrekcja się nie wywiązała. Już przed godz. 19 absolwencji byli wypraszani z sal, a przed godz. 20 wejście do szkoły praktycznie było już niemożliwe. Mimo że na górnej sali ginastycznej zabawa trwała w najlepsze. Dlaczego? - To nowe zarządzenie pani dyrektor. Ze względu na fakt, że niektórzy wnosili do szkoły alkohol - informował człowiek pilnujący drzwi wejściowych. W efekcie, ci którzy wybierali się do swojego liceum wieczorem, już do szkoły nie weszli. - Właśnie wychodziłem z domu, ok. godz. 19.20, gdy dostałem SMS-a, że już nie ma sensu jechać do szkoły, bo właśnie wszystkich wyrzucają - opowiada jeden z absolwentów, dziś lekarz. - Dobrze, że ktoś z klasy pomyślał o rezerwacji stolika w restauracji. A na ten dzień to wcale nie było łatwe. - Takich sytuacji nigdy dotąd nie było. Ani na 80. ani na 90. leciu szkoły. Pamiętam, że siedzieliśmy wtedy w klasach do oporu - komentuje inny absolwent. - To bardzo nie w porządku w stosunku do wszystkich, którzy chcieli sobie przypomnieć swoje dawne czasy. Bo żeby pójść ze znajomymi do knajpy wcale nie potrzebuję wielkiego zjazdu absolwentów. Wielka szkoda, że pani dyrektor tego nie rozumie. Może dlatego, że skończyła Staszica, a nie naszego Zamoya?
Od gierkowskiej megalomanii, przez upadek PRL, brak pieniędzy na inwestycje w latach 90., po deszcz euro z Unii Europejskiej. Budynek stojący przy skrzyżowaniu ul. Grottgera i Al. Racławickich w Lublinie to symbol historycznych zmian.
W jednej klasie teatr, w innej PRL, a w podziemiach dyskoteka lat 80. – w piątek uczniowie II Liceum Ogólnokształcącego im. Hetmana Jana Zamoyskiego w Lublinie dekorowali sale przed wielkim świętem swojej szkoły. W sobotę, 14 listopada, popularny Zamoy obchodzi jubileusz 100-lecia.
Na dolnej sali gimnastycznej śpiewa chór, na górnej trwają próby spektaklu. Przed uczniami jeszcze strojenie sal lekcyjnych – to w piątek, bo już w sobotę wielkie święto. W sobotę II Liceum Ogólnokształcące obchodzi jubileusz 100-lecia.
Na zamontowanie czekają obite czerwonym aksamitem fotele, panele akustyczne, ścianki z grubego szkła. Robotnicy są tak zajęci, że ciężko znaleźć kogokolwiek, kto powie parę słów do radiowego mikrofonu. To ostatnia wizyta dziennikarzy na placu budowy. Do końca roku Centrum Spotkania Kultur ma być gotowe
Sztuka nie jest centralnym elementem tego filmu, choć oczywiście jest w tle i silnie wpływa na życie rodziny. Roberta zafascynowało to, że wszyscy, z wyjątkiem Tomka, zmarli w jednym mieszkaniu. Rozmowa z Leszkiem Bodzakiem, producentem filmu „Ostatnia Rodzina”
Naukowcy będą współpracować z firmami z branży biotechnologii, biogospodarki czy farmacji. To główny cel powstania w Lublinie Klastra Biotechnologicznego, którego działalność wczoraj zainaugurowano. W klastrze znalazły się wszystkie lubelskie uniwersytety, Politechnika Lubelska i Instytut Agrofizytki PAN i kilkanaście różnych firm.
Szara ceglana ściana, bok ciągu garaży. Z pojemników naprzeciwko wysypuje się frakcja sucha. Gdyby nie ona, miejsce byłoby idealne. Ale i tak jest niezłe. To jedno z wejść na osiedle od strony ul. Wileńskiej. Kilka schodków pod górę i jesteśmy w przestrzeni sygnowanej nazwiskiem słynnego architekta-wizjonera. To tutaj - pod powitalną mozaiką - umawiam się z Rafałem Lisem i Pauliną Furtak ze Społecznej Pracowni Mozaiki. On: historyk sztuki, ona: architekt krajobrazu
Może bywalcy muzeów zaczną częściej zaglądać do galerii sztuki współczesnej? A muzeum przestanie się niektórym kojarzyć tylko z zakurzonymi gablotami? Wystawa „(A)Symetrie” Lubelskiego Towarzystwa Zachęty na Zamku Lubelskim chce łamać schematy i stereotypy. To eksperyment
„Mury” z repertuaru Jacka Kaczmarskiego można było usłyszeć wczoraj w niektórych autobusach kursujących na trasie ul. 3 Maja - Al. Racławickie.