Zawiedziony w uczuciach stażysta postanowił zemścić się na pracownicy Urzędu Miasta w Białej Podlaskiej. Powiadomił policję, że padł ofiarą mobbingu.
- Młody mężczyzna twierdził, że kobieta miała go szykanować w Urzędzie Miasta. Sprawdziliśmy ten sygnał i się nie potwierdził. Nie było nawet podległości służbowej między nim a tą kobietą. Odmówiliśmy wszczęcia postępowania w tej sprawie - mówi Cezary Grochowski, oficer prasowy bialskiej policji. Szczegółów nie chciał podać.
Nieoficjalnie jeden z policjantów mówi więcej. Według niego odrzucony przez kobietę urzędnik postanowił się zemścić i stąd fałszywe oskarżenie. - Biedak poczuł się odrzucony. Zaczął więc mówić o mobbingu i molestowaniu. Dostał kopniaka i zrobił wielkie halo - opowiada funkcjonariusz, który woli pozostać anonimowy.
W Urzędzie Miasta pracownicy twierdzą, że nie znają sprawy. - Przyjęliśmy kilkudziesięciu stażystów. Jestem bardzo zadowolony z ich pracy. Ale trudno mi powiedzieć, czy w tym gronie był właśnie ten. Zresztą przez wiele lat mojej pracy nie słyszałem o przypadkach mobbingu w urzędzie - mówi Rudolf Somerlik, dyrektor gabinetu prezydenta.
O sprawie nic nie słyszała też Maria Makaruk, naczelnik Wydziału Obsługi Mieszkańców i zarazem Administrator Bezpieczeństwa Informacji w urzędzie. - Nic nie słyszałam o molestowaniu. I jeszcze stażysta? Ja nikogo nie mobbinguję. Pracownicy i stażyści mają ze mną za dobrze - żartuje.
Także zastępujący będącego na urlopie prezydenta miasta Waldemar Godlewski zarzekał się, że o jakimkolwiek mobbingu w urzędzie nie było mowy.