Przemieszczająca się od bialskiego lotniska w stronę Krzny podziemna plama ropy stwarza niebezpieczeństwo dla życia ludzi –alarmują przedstawiciele Lubelskiego Urzędu Wojewódzkiego w pismach kierowanych do Ministerstwa Środowiska.
Jednak plama zaczęła się przemieszczać w kierunku rzeki Krzny. W listopadzie wojewoda lubelski nakazał Agencji Mienia Wojskowego w Krakowie, odpowiedzialnej za lotnisko, utworzenie w ciągu trzech miesięcy programu monitorowania zasięgu przemieszczania się plamy.
AMW jednak odmówiła. – Agencji nie stać na ponoszenie olbrzymich konsekwencji finansowych spowodowanych przez wojsko – uzasadnia Józef Marszałek, dyrektor krakowskiego oddziału AMW. – Gdybyśmy sami musieli opłacić to zadanie, pewnie bylibyśmy niewypłacalni.
Teraz plama ropa przekroczyła tory i zagroziła bialskim osiedlom na północ od lotniska. – Konieczne jest wykonywanie dodatkowych otworów w ziemi i obserwowanie, dokąd przemieszczają się substancje ropopochodne. Powinien też powstać system sczerpywania tych związków poza lotniskiem – uważa Edward Dec, dyrektor bialskiej delegatury Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska.
Zagrożona jest Krzna. – Ze względu na zaniedbania firmy Epit & Korporacja Rozwoju Wschód-Zachód posiadającej w formie użyczenia terenu lotnisko, plama produktu ropopochodnego doszła do zabudowań ulicy Młyńskiej i przesuwa się w kierunku Krzny – mówi Zdzisław Strycharz, zastępca dyrektora Wydziału Środowiska i Rolnictwa LUW. To jest już kilkaset metrów od Krzny.
Na alarm biją ekolodzy. – Decyzja wojewody nakazująca wykonanie oczyszczenia terenu jest słuszna i właściwa. Trzeba ją szybko wyegzekwować. Skażenie może oznaczać degradację środowiska rzecznego, bo substancje ropopochodne są jednym z groźniejszych czynników z punktu widzenia zagrożenia rzek i terenów wodnych – mówi Remigiusz Okraska z Pracowni na rzecz Wszystkich Istot.