Obcokrajowcy najczęściej przez Lubelszczyznę tylko przejeżdżają lub robią zakupy - wynika z raportu Instytutu Turystyki. Ten fakt szczególnie dobrze widać na południowym Podlasiu, którędy przebiega główny szlak ze Wschodu
do Warszawy i dalej na zachód Europy.
odwiedzających nasz kraj sąsiadów
z południowego wschodu wybiera
Lubelszczyznę. Białorusini od nas wolą północne Podlasie i Mazowsze. Co prawda przez terespolskie, koroszczyńskie
i sławatyckie przejścia przejeżdża ich sporo, jednak zdecydowana większość
z nich kieruje się do stolicy. Ale ci co pozostają, wybierają przede wszystkim powiaty południowopodlaskie.
Mało przyjeżdża na Lubelszczyznę Rosjan. Austriacy, Czesi i Słowacy według IT
w ogóle do nas nie zaglądają. Ciekawe,
że Anglicy, Szwedzi i Włosi, których trochę na Lubelszczyznę przyjeżdża, według IT
z daleka omijają sam Lublin. Za to wszyscy Amerykanie nosa poza jego rogatki
nie wystawiają.
Cudzoziemcy przebywają u nas krótko, zwykle do czterech dni. Krytykują u nas przede wszystkim koszty utrzymania i stan bezpieczeństwa. Nie mają natomiast większych zastrzeżeń co do informacji
i standardu usług. Zdecydowana większość (80 procent) to osoby poniżej
45 roku życia.
Obcokrajowcy nie są na Lubelszczyźnie zbyt rozrzutni. Przeciętnie zostawiają
25 dolarów dziennie. Ciekawe, że osoby przebywające w samym Lublinie są wyjątkowo skąpe i wydają zaledwie
21 USD dziennie.
- Faktyczne wydatki cudzoziemców
na Lubelszczyźnie są znacznie wyższe
i wynoszą 52 dolary na osobę dziennie
- twierdzi Piotr Sawicki, dyrektor Wydziału Sportu i Turystyki Urzędu Marszałkowskiego w Lublinie. - Raport przygotowano bowiem metodą statystyczną. Ankietowano wyjeżdżających z Polski, którzy, sądząc iż do ich ankiet mogą zajrzeć służby celne, woleli podać mniejsze sumy niż wydali faktycznie.