- Nowe stanowisko sprawuję po decyzji walnego zgromadzenia członków spółdzielni. Zarządzanie spółdzielnią, jak i jej problemy, nie są mi obce. W "Simenie” pracuję bowiem od 1977 roku, a zastępcą prezesa do spraw technicznych byłem w niej dwadzieścia trzy lata.
Mocno wierzę, że uda mi się wiele zrobić dla spółdzielni, wykorzystując w dużym stopniu wieloletnie efekty pracy Witolda Kowalczyka. Zrównać się przynajmniej z jego osiągnięciami będzie niezmiernie trudno, tym bardziej, że od przyszłego roku przyjdzie nam działać w całkiem nowych warunkach. Wprowadzania rozwiązań systemowych ochrony zatrudnienia osób niepełnosprawnych, jak i struktury produkowanych wyrobów.
• Jaka jest kondycja finansowa "Simeny”?
- Nasze fundusze: udziałowy, zasobowy oraz na rozwój firmy, a także ich struktura w stosunku do wartości środków trwałych, nie mówiąc już o ubiegłorocznym zysku netto w wysokości jednego miliona złotych, świadczą nie tylko o jej dobrej kondycji, ale również o pełnej zdolności kredytowej.
• Czy zamierza pan zmienić dotychczasowy profil działalności spółdzielni?
- Przez wiele lat wytwarzaliśmy przede wszystkim czujniki samochodowe i uchwyty wiertarskie. Mimo zabiegów marketingowych, ostatnio ich produkcja zmniejsza się ze względu na ogólnokrajową recesję w przemyśle, a także ograniczony zbyt elektronarzędzi. Na naszym rynku pojawia się coraz więcej takich samych wyrobów, ale produkowanych na Dalekim Wschodzie. Są one tańsze od polskich, tym samym konkurencyjne.
W tej sytuacji już zmuszeni byliśmy częściowo zmieniać profil produkcji. Wytwarzamy elementy metalowe i przetwarzamy tworzywa sztuczne, związane głównie ze ślusarką okienną. Obecnie stanowi ona ponad trzydzieści procent całej naszej produkcji.
• Plany na przyszłość...
- Uważam, że szansą dla naszej spółdzielni może stać się również produkcja i montaż elementów tzw. systemu obwiedniowego otwierania i blokady okien. To jednak dopiero zamierzenia.