popularności. Co zadecydowało, że małżeństwo rodem z Warszawy postanowiło przed ośmiu laty przenieść się w okolice Parczewa?
- Rodzina z mojej strony pochodzi częściowo z Parczewa. Swego czasu postanowiliśmy nabyć mały domek na wsi i fakt ten w dużym stopniu przesądził, że wybraliśmy podparczewską Makoszkę. Od Nadleśnictwa Parczew kupiliśmy zdewastowane obiekty, wybudowane jeszcze w połowie XIX wieku. Oczywiście najpierw je wyremontowaliśmy. Teraz cała nieruchomość, w skład której wchodzi między innymi około 20 hektarów ziemi, przeznaczonej głównie na pastwiska, prezentuje się dość okazale. Nie bez znaczenia jest również fakt, że znajduje się ona na terenie Parczewskiego Parku Krajobrazowego, na skraju wielkiego kompleksu leśnego.
• Gospodarstwo w Makoszce stało się rodziną pasją?
- To nie podlega żadnej dyskusji. Zresztą o tym zadecydował przypadek. Oboje mamy wyższe wykształcenie, ale nie związane z rolnictwem. Teraz, będąc instruktorami jeździeckimi, prowadzimy ośrodek dysponujący 14 końmi. Ja mam także uprawnienia sędziego zawodów jeździeckich.
• Trwają wakacje. Na co mogą liczyć dzieci?
- Największą popularnością cieszą się ścieżki edukacyjne-ekologiczne, których program przewiduje między innymi zajęcia w stajni, przejażdżkę konną i ognisko. W tym roku z tej formy rekreacji skorzystało już około 4 tysięcy dzieci. Natomiast w wakacje organizujemy tygodniowe zajęcia pod nazwą "Mały przyjaciel konika”. W tym przypadku, dzieci zakwaterowane są na terenie ośrodka. Korzystają także z domowych posiłków, przygotowywanych z naturalnych produktów.
• Słyszałem, że niebawem oferta ośrodka będzie poszerzona?
- Za dwa miesiące otwarta zostanie ekspozycja sztuki materialnej wsi poleskiej pod hasłem ”Drewno jak stal”. Zaprezentowane będą na niej drewniane maszyny rolnicze i wiejskie środki transportu.