Kamery są już we wszystkich autobusach, które jeżdżą po ulicach Białej Podlaskiej.
– Jeżeli autobus się spóźniał, to można potem sprawdzić, czy np. nie jechała przed nim nauka jazdy – tłumaczy Stanisław Socha, prezes bialskiego MZK.
Kolejne trzy urządzenia filmują w środku. To najbliżej kierowcy zapisuje nie tylko obraz, ale i dźwięk. Powód? W trakcie jazdy kierowcy nie wolno prowadzić pogaduszek. – Może udzielać pasażerom informacji, ale nie powinien prowadzić rozmów dla rozrywki – mówi Socha.
Czasem jednak monitoring może obronić kierowców przed niesłusznymi skargami. – Np. pasażer skarży się, że kierowca zahamował tak ostro, że wszyscy się poprzewracali, a na filmie widać, że wcale tak nie było – mówi Socha.
– Kiedy podczas kontroli biletów, ktoś nie zgadza się z karą, a kontroler przypomni mu, że wszystko można sprawdzić, bo w pojeździe jest monitoring, to taki pasażer natychmiast staje się łagodniejszy – zauważa Tadeusz Ułanowicz, dyrektor Zarządu Komunikacji Miejskiej w Białej Podlaskiej.
Filmy są też niezbitym dowodem w przypadkach chuligaństwa lub przestępstwa. – Jeżeli Straż Miejska albo policja chce skorzystać z nagrania, to je udostępniamy. Ale do tej pory nie było takiej potrzeby. W naszym mieście jest bardzo spokojnie – zapewnia Socha.
12 najnowszych autobusów, które kupił MZK od razu miało na wyposażeniu kamery. Kosztowały 11 mln zł (75. proc kosztów pokryło dofinansowanie z UE). Natomiast monitoring w pozostałych 18 autobusach kosztował w sumie ponad 400 tys. zł.
W tym roku na przystankach pojawią się elektroniczne tablice pokazujące czas przyjazdu autobusów. Pojazdy będą wyposażone w system GPS. Zostanie też wprowadzona elektroniczna karta miejska, która zastąpi tradycyjny bilet.
– Mieszkańcy będą zobowiązani do tego, żeby posiadać kartę miejską. Nawet osoby korzystające z darmowych przejazdów ze względu na wiek – mówi Ułanowicz.