Wiesław i Jadwiga Grudniowie z Niedźwiadki w gminie Stanin nie załamali się złą kondycją polskiego rolnictwa i wzięli los w swoje ręce. Z ich ponad 20 hektarowego gospodarstwa tygodniowo przez cały rok do warszawskich i lubelskich supermarketów trafia po kilka ton ziemniaków.
- Do Polski przyjechała moja koleżanka ze studiów. Wraz z nią Francuz, który tworzył sieć sklepów Geant. Razem poszukiwali dostawców owoców i warzyw. Zadzwonili do mnie. Spotkaliśmy się i zacząłem wozić ziemniaki do Warszawy - wyjaśnia pan Wiesław.
Supermarkety wymagają, by ziemniaki były umyte i opakowane. Przez kilka pierwszych miesięcy Grudniowie ręcznie myli i pakowali kartofle. Początkowo sprzedawali tylko ze swojego gospodarstwa.
Wraz z rozkręcaniem się sprzedaży, zaczęli skupować je od okolicznych rolników. Firmę budowali powoli, bez kredytów. Maszyny do pakowania pojawiły się dopiero po kilku latach. Dostawca musi spełniać wymogi supermarketów. Każda siatka jest oznaczona. Dodatkowym warunkiem jest zapewnienie dostaw przez okrągły rok.
Szczególnie trudno jest to zrealizować zimą, gdy wiejskie drogi są zasypane śniegiem. W zależności od sezonu bulwy są maszynowo myte lub szczotkowane. Następnie po taśmie trafiają na elektroniczną wagę, która odmierza odpowiednie porcje. A stamtąd już specjalną tubą na końcu której znajduje się siatka. Czasem są pakowne w foliowe woreczki i zgrzewane.
Firma Grudzień jest firmą rodzinną. Przy pakowaniu ziemniaków pomagają także dzieci. - Największą dla nich frajdą jest nalepianie kodów kreskowych na woreczki lub siatki. Jesteśmy w stanie skupić ziemniaki od rolników w promieniu kilku lub nawet kilkunastu kilometrów - mówi Jadwiga Grudzień.•