Roboty na torach utrudniają życie... wczasowiczom. Z Terespola i Białej Podlaskiej nie da się bez przesiadki dojechać nad morze.
- Jest coraz gorzej z komunikacją kolejową w Białej Podlaskiej. Pogarsza się nasz kontakt ze światem. Odczuwam to jako zepchnięcie naszego miasta na coraz głębszą prowincję - mówi Witold Burzyński. Towarzysząca mu na bialskim dworcu kolejowym Magda Kwiatkowska, studentka architektury, dodaje, że coraz trudniej jest podróżować pociągiem do Warszawy. - Brakuje bezpośrednich połączeń do stolicy. Trzeba się przesiadać, co jest kłopotliwe - mówi Kwiatkowska.
- To jakaś paranoja! Nie możemy już z Białej Podlaskiej jeździć bezpośrednio do Poznania i Szczecina. Przez lata z Terespola i Białej Podlaskiej można było dojechać nad Bałtyk - narzeka pani Maria, nasza Czytelniczka. - W taką podróż wybierały się w wakacje całe grupy dzieci i młodzieży. Niestety, w tym roku pociąg do Szczecina wyjeżdża z Łukowa. Musimy jechać osobowym pociągiem do Łukowa i tam dopiero przesiadamy się do pośpiesznego. I tak jest przez całe wakacje. A po wakacjach nie lepiej. Wielu studentów ma utrudniony dojazd w niedzielę do Warszawy. Trudno wtedy zarezerwować miejsce z busie - mówi kobieta.
Na dodatek pasażerowie skarżą się, że pociągi wyjeżdżające z Białej Podlaskiej mają często olbrzymie opóźnienia. Tak jest z międzynarodowym pociągiem jadącym z Moskwy do Warszawy. Niejednokrotnie ma kilkudziesięciominutowe opóźnienie.
Okazuje się, że sama kolej też narzeka.
- Opóźnienia odjazdów i skracanie relacji potrwa co najmniej rok. Nie wiemy, ile dokładnie, bo Polskie Linie Kolejowe nie potrafią nam wyjaśnić jak długo będą modernizować linię kolejową E 20 - mówi Lech Ogórkiewicz, dyrektor Lubelskiego Zakładu Przewozów Regionalnych, który narzeka na starty. - Odczuwamy znaczący spadek przychodów w naszych kasach na stacjach pomiędzy Łukowem, a Terespolem. Korzysta z tego konkurencja autobusowa i busowa - mówi dyrektor.