O tym, że urzędnik budżetówki nie może wykonywać usług na umowę- zlecenie lub umowę o dzieło, podinspektor Franciszek Welik z Urzędu Miejskiego w Parczewie wiedział doskonale. Burmistrz na piśmie, i to kilka miesięcy temu, zakazał mu takiej działalności. Ale urzędnik go zignorował i nadal opracowuje kosztorysy inwestorskie.
Burmistrza zaatakował radny Andrzej Flaszczyk. Zarzucił mu opieszałość i złożył do przewodniczącego Rady Miejskiej wniosek o wyjaśnienie sprawy. – Pracownik dostał ode mnie pismo o zakazie prowadzenia jakiejkolwiek działalności gospodarczej – tłumaczy Stanisław Mroczek, burmistrz Parczewa. – Teraz muszę wyciągnąć jakieś konsekwencje. Nie wiem jeszcze jakie. Najpierw porozmawiam z radcą prawnym. Jednak to nie jest podstawa, żeby człowieka zwolnić.
Radny swoje argumenty popiera wykonanym przez Welika kosztorysem inwestorskim z 13 grudnia 2005 r. Jego zdaniem to dowód, że inspektor zlekceważył polecenie burmistrza wydane 25 listopada 2005 r. w sprawie natychmiastowego zaprzestania wykonywania prac zleconych.
– Nie chcę tego komentować, bo dla mnie jest to dziecinada – mówi Franciszek Welik, podinspektor w referacie inwestycji i budownictwa. – Czasami zdarzy się coś dorobić, ale to wynika z potrzeby utrzymania rodziny. To nie są duże pieniądze. Nie będę już dorabiał, bo więcej z tego kłopotów, niż korzyści.
Kara w takich przypadkach musi być stopniowana. Pierwszą będzie najprawdopodobniej udzielenie przez zwierzchnika nagany z wpisaniem do akt oraz konsekwencje finansowe w postaci utraty premii i zmniejszenia kwoty trzynastki za rok 2006.
Przewodniczący Rady Miasta polecił burmistrzowi złożyć w ciągu dwóch tygodni pisemne wyjaśnienie. Jeżeli sprawa nie zostanie załatwiona na szczeblu urzędu, przewodniczący przekaże ją do prokuratury.