Rozgoryczona i zrozpaczona pani Wanda zadzwoniła do nas ze swoim żalem. Przed świętami nie mogła dostać się do kierowniczki GOPS w Dębowej Kłodzie, która akurat wzięła urlop. Wreszcie zdesperowana poszła z prośbami o pomoc do wójta. Dostała zasiłek w wysokości ledwie 50 zł.
Kiedy przedstawiliśmy treść skargi, od razu Jadwiga Chwedyna, kierownik GOPS rozpoznała, że chodzi o rodzinę pani Wandy. Nie widziała o pozbawieniu wypłacania renty męża naszej Czytelniczki.
- Mamy niewiele środków, a ludzie oczekują, aby w pełni zapewnić im byt. Około 100 rodzin zabiega u nas o pomoc. Na ich potrzeby mamy jedynie ok. 3 tys. zł - mówi Jadwiga Chwedyna. Podkreśla, iż sytuacja rodziny pani Wandy nie jest najtrudniejsza w gminie. Zaznacza, że działanie ośrodka jest trudne. Na obligatoryjne świadczenia do końca marca GOPS nie otrzymał ani złotówki. Liczy, że po zatwierdzeniu budżetu zmieni się sytuacja. Wiele rodzin ratuje się jak może poszukując doraźnej pracy m.in. w lesie.
- W gminie prawie 40 gospodarstw nie posiada stałych źródeł dochodu. W każdej z 20 wsi znajdzie się kilka rodzin, którym trzeba szczególnie pomagać. Czasami uzyskujemy wsparcie z programu rządowego na wyrównywanie szans rodzin popegeerowskich. Niektórzy z takich rodzin uzyskują stypendia dla dzieci. - przyznaje J. Chwedyna.
Podkreśla, że po PGR Uhnin i Wyhalew pozostało wiele problemów. Wiele spośród mieszkających tam 90 rodzin wymaga świadczeń stałych, dodatków mieszkaniowych i innych form pomocy. Uboga gmina nie ma możliwości zaoferowania bezrobotnym zatrudnienia. Brakuje również jakichkolwiek szans na pozyskanie darów, odzieży i innego wsparcia. Apelujemy zatem do organizacji i fundacji o pomoc ludziom w gminie Dębowa Kłoda.