Na ławie oskarżonych zasiądzie nie tylko kierowca, który po pijanemu spowodował tragiczny wypadek, ale także człowiek, który pożyczył mu samochód. Wcześniej wypili wspólnie kilka butelek wódki.
Pogotowie przewiozło rannych do szpitala. Policja zatrzymała kierowcę poloneza, 42-
letniego Stanisława D. z miejscowości Świerże. Miał w organizmie aż 2,4 promila alkoholu. Kiedy wytrzeźwiał, został aresztowany.
Teraz prokuratura oskarżyła go o to, że w sierpniową niedzielę naruszył zasady bezpieczeństwa w ruchu drogowym: na łuku jezdni zjechał na lewy pas drogi i doprowadził do czołowego zderzenia z fiatem 126 p. Kierująca maluchem Anna K. poniosła śmierć na miejscu. Pasażerka Magdalena B., dzieci Anny – Olga i Dawid K. – doznali poważnych obrażeń, w tym złamań kości udowych i wstrząśnienia mózgu.
Prokurator oskarżył też właściciela poloneza. Zarzucił 44-letniemu Jackowi Wojciechowi M., że pomógł Stanisławowi D. w popełnieniu przestępstwa, przekazując mu samochód, choć wiedział, że kolega jest nietrzeźwy. Oficjalny zarzut: nieumyślne umożliwienie Stanisławowi D. naruszenia zasad bezpieczeństwa. Wobec niefrasobliwego właściciela poloneza prokurator zastosował poręczenie majątkowe.
Prokurator Janusz Syczyński powiedział nam, że Stanisławowi D. grozi kara do 12 lat więzienia. A za współudział w spowodowaniu przez pijanego kierowcę śmiertelnego wypadku, bo tak należy interpretować czyn właściciela poloneza, kara może wynieść nawet do 8 lat więzienia.
– Mieliśmy już wcześniej podobne sprawy. Zdarzają się jednak rzadko. Nie zawsze udaje się dowieść, że ktoś pożyczył auto pijanej osobie – mówi prokurator.
W tym przypadku takich problemów nie było. Stanisław D. przyznał się prokuratorowi do zarzucanych mu czynów. Co więcej – wyznał, że korzystał z pożyczonego auta dwukrotnie. Przypomniał sobie nawet, że po zderzeniu z maluchem siedział za kierownicą poloneza. Choć okoliczności samego wypadku nie pamięta.