W nadbużańskiej wsi dwóch rolników nie chce wpuścić do swojej obory lekarzy weterynarii, którzy mają zlecenie od Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa kolczykowania bydła
Roman Frańczuk z bialskiej placówki ARiMR twierdzi, że są to przykłady jednostkowe. - Jeden z tych rolników już od kilkunastu lat miał problemy z administracją. Powiadomiliśmy o odmowie kolczykowania powiatowego lekarza weterynarii. Uparci gospodarze mogą mieć problemy ze zbytem bydła - mówi Roman Frańczuk.
Rokitniański wójt przyznaje, że rolnicy nie przyjmują dobrze zmian. Oburzenie wywołuje choćby obowiązek pilnowania czy bydło ma kolczyki i zadbania w przypadku padnięcia zwierząt o powiadomienie służb w Puławach. - Rolnicy nie mają też pieniędzy, aby w przypadku urodzenia się cielęcia od razu wyruszyć do lekarza weterynarii po zaświadczenie. To budzi sprzeciw - wyjaśnia wójt Tadeusz Fedoruk.
Także wójt Kąkolewnicy Adam Kurowski dostrzega, że nowe obowiązki, którymi obarczani są rolnicy, mogą wywołać nastroje antyunijne.- Obecnie prowadzona kampania przedreferendalna trafia na niekorzystne zmiany na wsi. Zderzy się ona z nadawaniem gospodarstwom numerów identyfikacyjnych. Płatnicy podatku rolnego źle przyjmą obowiązek składania rocznych deklaracji podatkowych. Teraz gminy otrzymały wiele druków z ARiMR, które będą musiały wysłać do rolników. Jak ci będą to wypełniać, to zaczną kląć na UE. Uważam, że gwałtownie spadnie poparcie wsi dla integracji. Teraz agencja zaczyna dopingować nas do odbywania spotkań informacyjnych podczas wyborów sołtysów. Jakże ja się mam włączać i zostać "ciemiężycielem unijnym” - retorycznie pyta Adam Kurowski.
Zbigniew Kozaczuk, dyrektor Lubelskiego Oddziału Regionalnego ARiMR potwierdza, że pracownicy agencji informują go o narastających w niektórych wsiach negatywnych nastrojach związanych z obecnymi obowiązkami i przemianami.•