Piotr O. ma żal do sądu. Tydzień dłużej niż powinien był w więzieniu. Padł ofiarą biurokracji. Dokumenty sądowe nie dotarły do więzienia na czas i pan Piotr siedział, choć powinien być już na wolności.
Skazany liczył, że wyjdzie na wolność nawet w wigilię. Tymczasem na sumieniu Piotra O. była jeszcze zaległa grzywna. Groziła mu za nią dodatkowa zastępcza kara pozbawienia wolności.
23 grudnia rodzina Piotra O. wpłaciła za niego wspomnianą grzywnę i następnego dnia sąd przesłał do więzienia w Medyce kserokopię z nakazem zwolnienia. Ale oryginał dotarł po świętach. I dlatego pan Piotr opuścił kryminał dopiero w sylwestra.
- Niesłusznie przetrzymano mnie prawie tydzień. Liczyłem, że od razu, kiedy zostaną wpłacone pieniądze, wyjdę na wolność. I jeszcze dojadę na wigilię do domu. Ale dyrektor zakładu karnego powiedział, że nie ma oryginału zwolnienia z więzienia i mnie nie wypuści, do chwili gdy zostaną nadesłane dokumenty z oryginalnymi pieczątkami radzyńskiego sądu - mówi rozgoryczony Piotr O., który uważa, że kiedy go złapano, to sąd z grubej rury wymierzał karę. A kiedy bezprawnie przetrzymano w więzieniu, to ma kłopoty z uzyskaniem odszkodowania.
Pracownicy Sądu Rejonowego w Radzyniu Podlaskim znają sprawę Piotra O. z powiatu parczewskiego, bo już tam interweniował. Podkreślają, że gdyby grzywna była spłacona na kilka dni przed świętami, a nie w ostatniej chwili, pewnie więzień nie musiał siedzieć dłużej. Ale wskutek nawału pracy poczty w okresie przedświątecznym, przesyłki polecone szły długo.
- Poinformowałam Piotra O., że nie może być zwolnień na podstawie faksu. Istotnie mężczyzna siedział dłużej, aniżeli wynikało z wyroku. Napisałam do niego pismo wyjaśniając, iż powinien zwrócić się do sądu z oficjalnym wnioskiem o zwrot nadpłaconej grzywny. Gdy dotrze do sądu pismo Piotra O., odbędzie się posiedzenie sądu i po uprawomocnieniu orzeczenia otrzyma on pieniądze - mówi sędzia Dorota Domańska, prezes Sądu Rejonowego w Radzyniu Podlaskim.