Policjanci wskazują na prokuratorów, prokuratorzy na policjantów. Ale nikt nie wie, dlaczego groźny przestępca z Białej Podlaskiej od lat cieszy się wolnością w Nowym Jorku. Mało tego, uchodzi tam za człowieka sukcesu: prowadzi firmę z limuzynami do wynajęcia. Swym maybachem wozi hollywoodzkie gwiazdy. Dziennik wczoraj opisał całą historię.
Dariuszowi Chwedczukowi grozi 12 lat więzienia. Bo wiosną 1998 roku napadł na bialskiego policjanta, rabując mu broń z amunicją. Wpadł kilka tygodni później. Na trzy miesiące trafił do areszt, a gdy z niego wyszedł, przepadł jak kamień w wodę. Rozesłano za nim listy gończe oraz europejski nakaz zatrzymania. I nic. Tymczasem przynajmniej od roku Prokuratura Rejonowa w Białej Podlaskiej wie, że Chwedczuk jest w Nowym Jorku. Ale nic z tego nie wynikło, bo europejski nakaz zatrzymania nie ma mocy w USA.
Gdy kilka dni temu biznesowe i towarzyskie sukcesy bandyty z Białej Podlaskiej opisał polonijny „Nowy Dziennik” nasza policja zaczęła starać się o sprowadzenie przestępcy do Polski. – W środę,
za pośrednictwem Komendy Głównej Policji, wystąpiliśmy do Prokuratury Krajowej o wydanie międzynarodowego listu gończego – informuje nadkom. Janusz Wójtowicz, rzecznik lubelskiej policji. I twierdzi, że w tej chwili nie ma żadnego nakazu, który pozwalałby na zatrzymanie Polaka w Stanach Zjednoczonych. – Jak tylko taki dokument będzie, przekażemy go do oficera łącznikowego kontaktującego się z FBI – mówi Wójtowicz.
– Ale taki dokument już jest – dziwi się Andrzej Lepieszko, zastępca prokuratora okręgowego w Lublinie. – To wniosek o wszczęcie poszukiwań zagranicznych, który 14 września ubiegłego roku trafił do Komendy Głównej Policji wraz z nakazem europejskim.
– Ten dokument, który wpłynął do nas 14 września dotyczył tylko Europy – mówi tymczasem kom. Krzysztof Hajdas z Komendy Głównej.
Sam Chwedczuk udaje niewiniątko. – Dowiedziałem się, że szuka mnie policja osiem lat temu, zaraz po przyjeździe do Stanów Zjednoczonych. Jestem wstrząśnięty tą sytuacją – mówi nowojorskiemu „ND”. – W tej sprawie nie byłem nawet przesłuchiwany. Nie chcę wracać do przeszłości. Mam teraz świetną pracę, jestem zakochany i chcę wieść spokojne życie w Ameryce.
– Liczymy, że międzynarodowy list gończy uzyskamy jeszcze w tym tygodniu – mówi Wójtowicz.