Niedawno informowaliśmy Czytelników jak przedstawia się dożywianie dzieci w szkołach naszego regionu. Okazuje się, iż na marginesie działalności pomocowej gmin, pozostały dzieci uczęszczające do zerówek. Skromne fundusze własne ośrodków pomocy społecznej, na których łasce i niełasce jest część klas zerowych, nie zwsze pozwalaja na dozywianie najmłodszych mieszkańców regionu
Inaczej wygląda ten problem z punktu widzenia bialskiego GOPS, gdyż jak informuje nas jego kierownik, Maria Żarska - W związku z tegoroczną decyzją o objęciu klas zerowych obowiązkiem szkolnym, dożywiamy uczniów tych klas, jeśli znajdują się one przy szkołach.
Rozmówcy zgodnie twierdzą, że po poszerzeniu od września obowiązku szkolnego o sześciolatków, nie zmieni się sytuacja zerówek przy przedszkolach, w których to, czy dzieci są najedzone będzie zależne w dalszym ciągu od zamożności wspierającego ośrodka. Żadnej logiki nie widzi w tym dyrektor MOPS w Radzyniu Podlaskim,, którego ośrodek w ogóle nie prowadzi dożywiania dzieci z zerówek, gdyż nie posiada żadnych własnych zasobów finansowych. - Nie potrafię powiedzieć skąd wziął się ten podział, że przy objęciu wszystkich zerówek obowiązkiem szkolnym, dzieci z tych znajdujących się przy szkołach będą korzystały z funduszy wojewody, pozostałe natomiast będą musiały nadal liczyć na zasobność finansową gminy - mówi Kazimierz Niewęgłowski.
Władze niektórych powiatów same postanowiły uprościć tą sytuację, nie oglądając się na reformy w oświacie - Zgodnie z uchwałą Rady Miasta i Gminy Łosice dożywiamy uczniów, nie prowadząc żadnego rodzaju rozgraniczeń -podkreśla Stanisław Wyczółkowski, dyrektor łosickiego MOPS.Próbując znaleźć klucz do tej sytuacji, podejrzewaliśmy, że może od września zerówki będą istniały tylko przy szkołach. - Rozporządzenie nie daje wytycznych, co do umiejscowienia zerówek. Sądzę, że w tej kwestii nic się nie zmieni, jeśli więc w na przykład w małych miejscowościach nie ma przedszkoli, klasy zerowe będą organizowane przy szkołach. Zasady dożywiania dzieci także zostaną takie same - wyjaśnia Jadwiga Droździel, dyrektor bialskiej delegatury Kuratorium Oświaty.
Coraz bardziej prawdopodobne staje się więc przypuszczenie, że obowiązek szkolny dla "zerowiaków”, niekoniecznie napełni im brzuszki.•