Pan Józef kilka dni temu zapłacił ostatnio ostatnią ratę kary za używanie nielegalnego oprogramowania komputerowego. Do dzisiaj nie wie dlaczego policjanci z przedstawicielem agencji zajmującej się walką z piractwem przyszli akurat do firmy której był współwłaścicielem. Przepadły komputery, a sąd nakazał zapłatę 4 tys. zł. Mało prawdopodobne by podobne przykrości spotkały użytkowników komputerów domowych.
Chełmscy policjanci przyznają, że kontrole w mieszkaniach prywatnych to rzadkość. Zdarzają się tylko wtedy gdy mają pewność, że ktoś używa nielegalnych programów do zarobkowania lub programy kopiuje i sprzedaje. Musi to robić na większą skalę. Popularne wśród młodych ludzi wymienianie się płytami z grami czy ściągniętymi z internetu filmami odbywa się poza jakąkolwiek kontrolą. - Nie stać mnie na to, żeby pójść do sklepu i kupić - tłumaczy 15-letni Damian. - Kolega ściągnął najnowszą wersję Quake i zrobił kopię dla mnie. Wiem, że to nielegalne, ale tylko tak mam szansę pograć.
Teoretycznie przy jednej wykonanej kopii producent takiej gry nie zbiednieje. Gorzej kiedy takich kopii trafia na rynek dziesiątki. Ryszard S. z Chełma przez prawie cztery lata ogłaszał się m.in. w bezpłatnych gazetach reklamowych oferując do sprzedaży ponad sto programów komputerowych gier playstation. - Wcale nie było łatwo go namierzyć - mówi Ciszak. - Do kontaktu podawał telefon komórkowy na kartę, a więc dane były nieznane.
W mieszkaniu pirata znaleziono blisko pół tysiąca płyt gotowych do sprzedaży. Zatrzymano komputer, ale prokuratura szybko go zwróciła właścicielowi. Przestępstwo popełnione przez Ryszarda S. zagrożone jest kilkusetzłotową karą grzywny.
Policjanci przyznają, że tropienie przestępstw związanych z komputerami jest w powijakach. Starają się monitorować najpopularniejsze internetowe serwisy aukcyjne, przeglądają gazety. O szybkie sukcesy jednak trudno. - Czasem jest tak, że na zlokalizowanie oszusta usiłującego sprzedać coś na przykład na Allegro mamy kilkanaście minut - mówią. - Tak było w przypadku chełmianina oferującego przed Walentynkami damską bieliznę. Zdążyliśmy tylko ustalić z której sieci osiedlowej wysłano ofertę. Wycofał wszystkie swoje aukcje i ślad po nim zaginął. •