Przed Rudką niedaleko Chełma Kazimierz Stocki, starosta chełmski, z uśmiechem wpatruje się z plakatów wyborczych
na dzikie wysypisko śmieci.
- Codziennie po kilka razy muszę omijać te śmiecie - skarży się mieszkaniec Rudki. - Czasami bywa tak, że zalegają na jezdni i trzeba je przeskakiwać. Już nie mam sił wykłócać się o to wysypisko w gminie.
Nasi informatorzy z Rudki twierdzą, że dzikie wysypisko składa się nie z ich, lecz miejskich śmieci. Często obserwują, jak przy kontenerze zatrzymują się samochody z chełmską rejestracją. Kierowcy błyskawicznie wyrzucają z bagażników po kilka worków i czym prędzej zawracają w stronę miasta.
- Na takich kierowców jest sposób - twierdzi Eugeniusz Wilkowski, zastępca starosty chełmskiego. - Wystarczy spisać numer rejestracyjny samochodu i wraz z opisem zdarzenia przekazać go prokuraturze. Jest duża szansa, że taki "śmieciarz” zostanie ukarany.
W niedługim czasie na podobne polowania na "śmieciarzy” gminni urzędnicy będą wręcz skazani. Unia Europejska oczekuje od nas, że już w 2007 r. znikną z naszego krajobrazu nie tylko dzikie, ale i gminne wysypiska śmieci. Aby się z tym uporać między innymi utworzono Związek Komunalny Gmin Ziemi Chełmskiej.
- Naszym zadaniem jest między innymi zlikwidowanie wspólnymi siłami dziewięciu gminnych wysypisk oraz uruchomienie zakładu utylizacji odpadów - mówi Longin Bożeński, przewodniczący Związku Komunalnego. - W tym celu powołano już Przedsiębiorstwo Gospodarki Odpadami (sp. z o.o.), które przejęło stare
i teren pod nowe wysypisko oraz działkę przeznaczoną pod zakład utylizacji.
Na tym tle sprawą poszczególnych samorządów jest organizowanie lub wynajmowanie firm, wyspecjalizowanych w zbiórce i ekspediowaniu śmieci. Jednocześnie to wójt i jego służby mają czuwać nad tym, by takie wysypiska jak w Rudce pozostały jedynie jak najgorszym wspomnieniem. Jeśli oni nie będą ścigać "śmieciarzy”,
to sami zostaną ukarani. •