Podczas wczorajszej sesji nie doszło do głosowania nad projektem uchwały o zakazie handlu poza miejscami wyznaczonymi. O zdjęciu tego punktu z porządku obrad zdecydowała większościowa opozycja.
Nieoczekiwanie dla niektórych, radni opozycji stanęli okoniem wobec propozycji przyjęcia nowych przepisów. Dlaczego?
– Bo obowiązujące przepisy prawne są wystarczające, aby regulować te kwestie, a problem jest wydumany – tłumaczy radna PO Małgorzata Derlak.
Derlak dodaje, że zdaniem opozycji zgłoszony projekt uchwały ma na celu bardziej skłócenie prawej strony rady z kupcami, niż uporządkowanie sytuacji. Zresztą, jeśli już o nowych przepisach mowa, lepiej byłoby skupić się na regulowaniu, a nie na zakazywaniu. A przypomnijmy, że bój toczy się o "Uchwałę w sprawie ustanowienia zakazu prowadzenia handlu w miejscach innych niż wyznaczone”.
Józef Górny, wiceprezydent miasta przekonuje, że właśnie o regulację chodzi. Szczególnie, że po nowelizacji kodeksu wykroczeń, straż miejska straciła narzędzie do wyciągania konsekwencji w przypadku dzikiego handlu.
– Ta uchwala jest potrzebna dla miasta, właścicieli prywatnych nieruchomości i legalnie działających kupców – mówi Górny. – Dodam też, że uchwała pozwalałaby za zgodą prezydent do wyznaczania nowych miejsc handlu, pod warunkiem, że nie byłoby ku temu przeciwwskazań.
Czy zdjęty z porządku obrad projekt ma szansę wrócić pod głosowanie? Zdaniem opozycji, wszystko zależy od tego, czy jego nowa wersja będzie z nimi konsultowana. – Jeśli ktoś przyjdzie do nas i zechce na ten temat porozmawiać, nic nie stoi na przeszkodzie, żeby wspólnie znaleźć rozsądne rozwiązanie – mówi Drelak. Rozsądne czyli takie, które m.in. pozwoli na sprawiedliwe potraktowanie kupców handlujących legalnie oraz nie dopuszczające do nakładania drakońskich kar m.in. na handlujące drobnymi produktami rolnymi (poza targowiskiem) staruszki.
– Jesteśmy otwarci na zmiany i ulepszenia w projekcie, jednak z zachowaniem zasady, że handel nie może stwarzać zagrożenia m.in. dla porządku i bezpieczeństwa w mieście oraz sytuacji sanitarno-epidemiologicznej – mówi z kolei wiceprezydent.
Szansa na porozumienie więc jest.