Państwowa Wyższa Szkoła Zawodowa w Chełmie wzbogaciła się o kolejny samolot. Tym razem sprowadziła oryginalnego Su 22-M4 ze stacjonującej w Powidzu pod Gnieznem 7 Eskadry Lotnictwa Taktycznego.
- Zabiegamy o kolejne maszyny - mówi płk Aleksander Garbacz z PWSZ. - O jakie, jeszcze nie zdradzę, aby nie zapeszyć.
Praktycznie wszystkie samoloty uczelnia otrzymała od Ministerstwa Obrony Narodowej za przysłowiowe dziękuję. Ponosiła jedynie koszty demontażu, transportu i ponownego montażu już w miejscu przeznaczenia.
Na przykład w przypadku MiG-a 29 te koszty sięgnęły około 35 tys. zł. Ale i tak się opłaciło, skoro w Agencji Mienia Wojskowego za taką maszynę trzeba byłoby zapłacić 8 mln zł. To mniej więcej tyle, ile kosztuje wybudowanie piłkarskiego boiska w ramach programu Orliki 2012.
Finansowe i organizacyjne koszty związane z utrzymaniem maszyn są minimalne. Ograniczają się do zabezpieczania samolotów przed niepowołanymi osobami, kosmetycznych i antykorozyjnych zabiegów oraz pilnowania, aby w kołach było dostateczne ciśnienie powietrza.
- Przyznaję, że były już próby wtargnięcia do wnętrz samolotów - mówi Sławomir Walczuk z Centrum Lotniczego PWSZ. - Na szczęście wszystkie zakończyły się niepowodzeniem. Ewentualni rabusie, czy wandale muszą liczyć się z tym, że teren, na którym stoją samoloty, jest na bieżąco monitorowany.
Kolejne sprowadzane do Chełma samoloty składają się na muzeum lotnictwa pod chmurką i już postrzegane są jako lokalna atrakcja. Na przykład młode pary na tle wojskowych maszyn robią sobie zdjęcia. Z założenia chodzi jednak o wykorzystanie tych maszyn w procesie kształcenia przyszłych pilotów i mechaników lotniczych.
Słowem, te samoloty to nic innego, jak techniczne laboratorium tworzone z myślą o przyszłym uczelnianym Centrum Studiów Inżynierskich w Depułtyczach Królewskich pod Chełmem.