Jednym giną okulary przeciwsłoneczne i ręczniki. Innym komórki i portfele. Plaże to prawdziwy raj dla złodziei.
- Powiedział policjantom, że tylko na chwilę wszedł do jeziora - mówi Roman Juszczyński, rzecznik prasowy włodawskiej policji. - Gdy wrócił, okazało się, że stracił portfel. W środku miał 230 zł i kartę do bankomatu.
Przez całe wakacje policja ma takich zgłoszeń kilkadziesiąt. W rzeczywistości swoje rzeczy straciło znacznie więcej wczasowiczów. Wielu takich kradzieży w ogóle nie zgłasza.
Według policji, wina za stracony dobytek często leży po stronie jego właścicieli. Wystarczy, żeby mocniej przygrzało słońce, a plażowicze tracą zdrowy rozsądek.
- Jednego z turystów pamiętam do dziś - opowiada Juszczyński. - Wypoczywał sam i bardzo chciał popływać. Poprosił przypadkowych ludzi, żeby zwrócili uwagę na jego rzeczy. Gdy wrócił, nie było ani nowych znajomych, ani ubrań i dokumentów. Został w samych kąpielówkach.
Plażowi złodzieje nie są wybredni. Często to sami turyści, których skusił pozostawiony bez opieki materac czy okulary przeciwsłoneczne.
- Dlatego nigdy nie chodzę sama na plażę - mówi Joanna Szaruga. - Nawzajem z koleżankami pilnujemy swoich rzeczy. Dzięki temu nic jeszcze nic nam nie zginęło.
Na plażę lepiej w ogóle nie zabierać cennych przedmiotów. Biżuteria i dokumenty raczej nie przydadzą się podczas opalania. - Ja biorę tylko krem z filtrem, ręcznik i klapki - mówi Agnieszka Kuś, którą spotkaliśmy nad Jeziorem Białym. - Nawet jeśli ktoś skusi się na ręcznik, to strata będzie niewielka.
Policja przestrzega również przed spożywaniem alkoholu na plażach. To właśnie na podchmielonych turystów baczniej spoglądają złodzieje. A alkohol osłabia naszą czujność.