Chełmski radny Paweł Siepsiak zaproponował zorganizowanie w mieście międzynarodowego zlotu duchów.
Gwoli sprawiedliwości przed dwoma laty wiodącym motywem dorocznych Dni Chełma był właśnie Jarmark z Duchami. Liczba mnoga była o tyle uzasadniona, że Duchowi Bieluchowi towarzyszyły miejscowe duszki. Żadna Biała, ani Czarna Dama, nie mówiąc już o Dziewicy Walońskiej do Chełma nie przyjechała.
- Problem w tym, że jedynie u nas duch straszy gości w iście profesjonalny sposób - mówi Biernacka. - Ma swój charakterystyczny strój, wygłasza zgrabny tekst i jak się znienacka pojawia, tak znika. Tymczasem w innych kopalniach, podziemnych umocnieniach obronnych, czy jaskiniach występy duchów ograniczają się zazwyczaj do wymachiwania rękami i wydawania okropnych dźwięków.
Z autopsji wiem, że często, wcale jak na duchy nie przystało, straszydła te zieją alkoholem.
Zdaniem Biernackiej trochę szkoda naszego ducha dla tych prostaków i moczymordów. Nie oznacza to, że nie marzy jej się duża, starannie przygotowana impreza z duchami w roli głównej. Postrzega ją jako plenerowe widowisko, rozwijające się zgodnie z precyzyjnym scenariuszem, efektami specjalnymi oraz udziałem nawet zawodowych aktorów, kierowanych przez równie profesjonalnego reżysera. No i jeszcze jedno. Porą na taką imprezę powinna być noc, a nie dzień.
Skoro duchy z Wieliczki, Kowar, Osówka, czy Jaskini Wierzchowskiej do pięt nie urastają naszemu Duchowi Bieluchowi, to dlaczego nie przywołać historycznych postaci, które znaczyły w przeszłości Chełma? A niechby na przykład Wiktor Ambroziewicz, przedwojenny dyrektor chełmskiego gimnazjum pogroził trochę palcem uczniakom, że nie przykładają się do nauki. Z kolei Kazimierz Andrzej Jaworski mógłby przypomnieć chełmskim pismakom, że w ich zawodzie niezmiennie obowiązuje językowa poprawność. W Chełmie nigdy nie brakowało nietuzinkowych postaci, a więc kandydatów do ról w scenariuszu można by proponować w nieskończoność.
Na tak pomyślaną imprezę oczywiście potrzeba nie lada pieniędzy. Wyjściem z sytuacji mogłoby być stworzenie projektu do unijnego funduszu. Można to zrobić na przykład wspólnie z animatorami kultury z Łucka, który też szczyci się swoimi podziemiami. Zapewne duchy też po nich grasują.