Wybierając się na przedświąteczne zakupy na Wschód trzeba uzbroić się w cierpliwość.
do niedawna zajmował kilka godzin, to ostatnio już kilkanaście.
Na Ukrainę jeździ się po papierosy, alkohol i paliwo. Nic dziwnego, skoro litr etyliny kosztuje tam zaledwie
2,10-2,15 zł. Litrową butelkę Finlandii można kupić w sklepie wolnocłowym za 28 zł. W Polsce kosztuje ona ponad 50 zł. Z kolei karton papierosów LM można mieć za 15, Cameli za 20, a Marlboro za blisko
25 zł. - Dopóki ruch się nie zmniejszy już tam nie pojadę - mówi Arek, student z Chełma. - Aby wrócić do kraju, przestaliśmy z kolegami w kolejce blisko osiem godzin.
Arek zna sposób na ominięcie kolejki. Wystarczy podsunąć któremuś z ukraińskich pograniczników 100 hrywien. Problem w tym, że teraz żądają też stówki, ale już euro. Jeśli wiezie się tylko dozwolony litr alkoholu, karton papierosów i trochę cukierków to tak wysoki haracz jest już nie do przyjęcia.
Poza alkoholami czy papierosami celnicy najczęściej znajdują w torbach podróżnych cukierki, kupowane po około 8 zł za kilogram oraz keczupy i musztardy. Kosztują tyle co u nas, ale ponoć jakościowo są znaczne lepsze. Nabiału, mięsa i wędlin nikt nie wiezie, bo nie wolno i się nie opłaca. - Opłaca się też pojechać na bazar do Kowla czy Lubomla - dodaje Arek. - Tam kupujemy najczęściej buty czy kurtki Nike, Adidasa, czy Reeboka. Para takich sportowych butów kosztuje od 60 do 100 zł, a więc trzykrotnie mniej niż w naszych firmowych sklepach.
Ostatnio nasze służby graniczne na drogowym przejściu w Dorohusku odprawiają około 2 tys.podróżnych na dobę.
- To o jedną czwartą więcej niż zazwyczaj - mówi oficer operacyjny Nadbużańskiego Oddziału SG. - Byliśmy na to przygotowani. (bar)