Nie zawsze powstają na zamówienie. Jeśli artysta sobie kogoś upatrzy, to po prostu przynosi mu gotowy znak książkowy. W ten sposób powstała kolekcja będąca znakomitym przyczynkiem do historii miasta i jego mieszkańców.
– Aby sporządzić ekslibris muszę poznać charakter, osobowość, zamiłowania i zawodowe zaangażowanie osoby, dla której jest on przeznaczony – mówi Jerzy Grosman. – Czasami, jak w przypadku nieżyjącego już Władysława Mroczko, znanego fotografa i filmowca, pomysł nasuwał się sam. Wystarczyło w graficznej kompozycji umieścić kamerę i taśmę filmową.
Ale, że na przykład lekarz Jerzy Raszczepkin grywa sobie na tubie, tego trzeba się było dowiedzieć. No i ma tę tubę w ekslibrisie, a nie jakiś atrybut, właściwy lekarskiemu stanowi – dodaje artysta.
Znaki książkowe, powstałe do roku 2009 Grosmanowi udało się pomieścić w albumie, zatytułowanym "Chełmianie i inni w ekslibrisach”.
Książka ta na zlecenie Stowarzyszenia Kulturalno-Edukacyjneg "na chełmskiej” właśnie ukazała się w chełmskim Wydawnictwie TAWA.
– Miło mi było, kiedy w albumie pana Jurka znalazłem również ekslibrisy mój i mojej żony – mówi Andrzej Bronicki. – Na swój sposób poczuliśmy się dowartościowani.
Motywem przewodnim ekslibrisu Anny Bronickiej, artystki, jest malarska paleta z pęczkiem pędzli. Z kolei na znaku książkowym pana Andrzeja, praktykującego archeologa, Grosman odtworzył fragment mezopotamskiego reliefu, przedstawiającego uskrzydlonego, rogatego lwa.
W podobny sposób w znaku Marii Gleń, ludowej artystki, dominuje wycinanka, a ekslibris Zygmunta Gardzińskiego, z wykształcenia etnografa, to kompozycja pisanek z wiatrakiem i stworami z ludowych wierzeń w tle.
Pana Jerzego stać także na przewrotne poczucie humoru. Na przykład Andrzej Rybak, na co dzień bibliotekarz, otrzymał ekslibris, na którym do rydwanu zaprzężona jest... para ryb.
Każdy ze znaków pana Jerzego w sposób bezpośredni, czy pośredni opowiada o konkretnym człowieku.
Stworzył i nadal tworzy galerię postaci rozpoznawalnych w miniaturowych, graficznych dziełkach. Będą w nich żyli, nawet kiedy już ich zabraknie.