Po kilkuletnich staraniach właścicielom kamienicy udało się wykroić w szpalerze taksówek miejsce dla siebie
- W naszej kamienicy są sklepy, urzędy i bank - mówi Wojciech Kosowski, właściciel jednego ze sklepów. - Tymczasem było tak, że nie sposób było podjechać pod drzwi z towarem. Kłopoty z wciśnięciem się pomiędzy taksówki mieli też konwojenci, którzy zabierali z banku pieniądze. W końcu musieliśmy upomnieć się o swoje.
Taksówkarzom trudno odmówić racji. Władze miasta starają się zrozumieć ich sytuację i przymykają nieco oko na to, co się dzieje na ul. Gdańskiej.
- Na dobrą sprawę taksówki powinny stać jedynie pomiędzy słupkami - mówi Mirosław Kieruzalski z Urzędu Miasta. - Ale przecież ich stamtąd nie przegonimy. Na dobrą sprawę nie ma dla nich w mieście lepszego miejsca. Myślę, że wyznaczenie tam koperty do pewnego stopnie rozwiązało tam problem.