Ponad 30 tysięcy złotych strat i doszczętnie spalone mieszkanie. To skutek pożaru, w jednym z mieszkań w bloku przy ul. I AWP 25 w Chełmie.
- Przybiegła do nas przerażona. Krzyczała, że pali się u niej w kuchni i żebyśmy uciekali - opowiada sąsiadka z czwartego piętra. - Jej rozsądek nas uratował. Mąż szybko zamknął okno, bo do pokoju zaczął się już przedostawać dym. Wybiegliśmy na balkon. Z mieszkania wyprowadzili nas strażacy.
Straż Pożarna musiała ewakuować dziewięć osób. Na szczęście żadnemu z lokatorów nic się nie stało. - Mieli naprawdę dużo szczęścia, bo pożar był bardzo groźny - mówi Tomasz Ważny, rzecznik prasowy Komendy Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej w Chełmie. - Mieszkanie było wyłożone drewniana boazerią więc ogień szybko się rozprzestrzenił. Korytarz zapalił się w ciągu jednej chwili.
Strażacy nie chcą jeszcze mówić o przyczynach pożaru. Jednak sąsiedzi twierdzą, że najpierw zapalił się kabel od lodówki. Od niego zajęła się firanka,a potem ogień błyskawicznie przeniósł się na całe pomieszczenie. Mówią też o tym, że do gniazdka mogło być podłączonych zbyt wiele sprzętów elektrycznych i to one spowodowały zwarcie. Straty zostały oszacowane na ponad 30 tys. zł. Spaliły się telewizory, komputery, lodówka i całe wyposażenie kuchni.
- To naprawdę wielka tragedia, tym bardziej, że oba mieszkania nie były ubezpieczone - mówi Ewa Jaszczuk, prezes Chełmskiej Spółdzielni Mieszkaniowej, do której należy blok. - Oczywiście, budynki spółdzielni są objęte polisą. Czekamy tylko na wyniki postępowania wyjaśniającego, żeby złożyć dokumenty do ubezpieczyciela.
W całym pionie klatki schodowej doszczętnie wypaliła się instalacja elektryczna, telefoniczna i telewizyjna. Do kompletnego remontu nadaje się klatka schodowa. Trzeba też uzupełnić nadpaloną elewację i ocieplenie bloku.