Korolówka pod Włodawą. Wyciągali młodszych kolegów z łóżek, rozbierali do naga i wpychali pod prysznic. Kto się buntował, był bity po plecach mokrym ręcznikiem. Policja prowadzi śledztwo.
- Zaniepokoiło nas, że syn woli dojeżdżać do szkoły, niż mieszkać w internacie - mówi ojciec pierwszoklasisty. - Gdy z żoną przycisnęliśmy go, wykrzyczał: "Chcielibyście, aby ktoś w nocy wyciągał was z łóżka i wpychał pod prysznic?”.
Mężczyzna nie dowierzał. Jednak to samo powtórzył mu kolega syna. Zdradził, że od połowy lutego co najmniej 6 pierwszoklasistów nie tylko rozbierano do naga i przymusowo kąpano, ale także bito zwiniętymi w rulon ręcznikami. Znęcać się miało nad nimi 7 maturzystów. Już zostali przesłuchani przez policję. Upierają się, że nikomu nie robili krzywdy.
- Przecież ci z pierwszych klas to nasi koledzy z tych samych wsi - mówi jeden z nich. - Kolega ma wśród nich brata. I my mielibyśmy ich katować?
Przepytani przez policjantów zostali też pierwszoklasiści.
- Z naszych dotychczasowych ustaleń jeszcze nie wynika, aby w internacie miała miejsce długotrwała przemoc - mówi Bożena Chomiczewska z włodawskiej policji.
- Policjanci wciąż sprawdzają, czy doszło tam do przypadków znęcania się. Jeśli tak, to zostanie wszczęte postępowanie karne i maturzyści odpowiedzą za swoje czyny jak dorośli.
Wczoraj Dorota Redde-Sawczuk, dyrektor zespołu szkół, wezwała rodziców uczniów podejrzanych o maltretowanie młodszych kolegów na rozmowy.
- Nie rozumiem, o co chodzi - mówiła przed spotkaniem Janina Sawka, jedna z matek. - Nie wierzę, że mój syn mógłby się nad kimś znęcać. A jeśli między sobą się poszturchali, to przecież nikomu nic się nie stało. Kiedy syn był w pierwszej klasie, też narzekał, że starsi mu dokuczają. Ale nie robił z tego problemu.
Dyrektor Redde-Sawczuk ma żal do ojca, który nagłośnił sprawę: Zamiast angażować prasę, powinien przyjść do mnie. Jestem otwarta na takie spotkania i przy każdej okazji przypominam o tym rodzicom.
- Ja już byłem z tą sprawą w szkole - mówi zainteresowany. - Od kierowniczki internatu usłyszałem, abym się nie przejmował, bo matury za pasem i chłopcy, którzy dręczyli mojego syna niedługo opuszczą szkołę. Chciałem odwiedzić również dyrektorkę, ale razem z innymi rodzicami. Nikt się nie odważył.
Redde-Sawczuk zwołała na dzisiaj w trybie nadzwyczajnym radę pedagogiczną. Zapowiada, że jeśli tylko znajdą się dowody, sprawcy przemocy zostaną surowo ukarani, z relegowaniem ze szkoły włącznie.