Bociany, które nie odleciały na zimę do ciepłych krajów wcale nie potrzebują naszej natychmiastowej pomocy. Chyba, że są ranne bądź wycieńczone.
Bohen podkreśla, że bociany odlatują w sierpniu do ciepłych krajów nie w obawie przed zbliżającą się zimą. Dzięki upierzeniu nie boją się zimna i nawet w czasie mrozów utrzymują stałą temperaturę. Problemem jest natomiast możliwość znalezienia pokarmu. Tymczasem dopóki ziemi nie przykryje gruba warstwa śniegu i nie ściśnie mróz, to pożywienia bociany, które przecież odżywiają się nie tylko żabami mają w bród. Na przykład w ubiegłym roku pan Robert obserwował bociana, który całą zimę spędził nad Wieprzem.
- Z naszych informacji wynika, że w regionie pozostało wiele bocianów i wcale to nie oznacza, że ptaki te padną - tłumaczy Bohen. - Oczywiście warto je obserwować. Kiedy zauważymy, że ptaki przez kolejne dni nie opuszczają gniazda, sprawiają wrażenie osłabionych i w nienaturalny sposób zaczynają zbliżać się do ludzkich siedlisk powinniśmy już szukać dla nich pomocy. Tylko osłabiony i wygłodniały bocian pozwoli się złapać.
W Ośrodku Rehabilitacji Dzikich Zwierząt przy Zespole Parków przebywają obecnie trzy bociany. Wszystkie są w dobrej kondycji i niedługo zostaną przewiezione do Azylu dla Zwierząt przy warszawskim ZOO, bądź do ZOO w Zamościu. A na wiosnę, gdy z ciepłych krajów przylecą ich pobratymcy, po prostu do nich dołączą. Bohen zwleka jeszcze z transportem ptaków do schroniska, gdyż przewiduje, że bocianów mu jeszcze przybędzie. Nie ma dnia, aby nie przyjmował telefonu o kolejnym wypatrzonym w terenie ptaku.