Wokół największego w Chełmie sklepu, dawnego "Edenu” miało wyrosnąć centrum handlowe. Znaleźli się kupcy, którzy zaangażowali tam duże pieniądze. Tymczasem, "Eden”, który miał być katalizatorem rozwoju i przyciągać klientów od lat zieje pustką.
po sąsiedzku stworzył luksusową przestrzeń na działalność handlową, usługową i kulturalną. - Liczyłem,
że część klientów "Edenu”, czy "Mai” obejrzy się też w moją stronę. A miało być tak pięknie...
Podobnie rozczarowani
są i inni tamtejsi kupcy. Wszyscy skarżą się przede wszystkim na stan drogi dojazdowej
do ich lokali. Obserwują, jak kierowcy na wybojach gubią rury wydechowe, czy uszkadzają zawieszenie. Mieli nadzieję, że coś się zmieni, kiedy dawnym "Edenem” zainteresowała się firma Tesco. Okazało się jednak, że jej plany, związane z przebudową obiektu nie spotkały się z aprobatą Urzędu Miasta.
- Klienci narzekają na brak dobrego dojazdu - mówi pan Andrzej, kierownik sklepu "Chemifarb”. - Niestety mamy ich coraz mniej. Obawiam się, że zrażeni fatalnym stanem drogi już więcej do nas nie wracają.
Kierowcy, którzy po kilka razy dziennie dowożą towar do sklepu "Media Ekspert” już się do tych warunków drogowych przyzwyczaili. Po prostu na wybojach zdejmują nogę z gazu, by delikatny sprzęt elektroniczny nie ucierpiał.
- To prawda, że stan drogi może odstręczać klientów - potwierdza opinię sąsiada Leszek Manaj z "Media Ekspert”. - Dlatego też sami staramy się dowozić zakupiony przez nich sprzęt do ich domów.
Wszyscy nasi rozmówcy
są do tego stopnia zmęczeni panującym w ich otoczeniu bałaganem, że wyrażali nawet gotowość współuczestniczenia w naprawie drogi. Problem w tym, że należy ona do tego samego właściciela, który jest dysponentem dawnego "Edenu”. Trudno im zatem wchodzić na cudze. •