Z wizytą w Chełmie zapowiedzieli się przedstawiciele warszawskiej Oficyny Wydawniczej „Rój” oraz Fundacji Mojżesza Schorra. Wspólnie z gospodarzami miasta chcą omówić program promocji książki Aleksandra Rowińskiego poświęconej Szmulowi Mordechajowi Zygielbojmowi, pseudonim „Artur”.
Zygielbojm urodził się jeszcze w Borowicy koło Rejowca jako najstarszy z dziesięciorga dzieci Josefa i Heni. Za chlebem uboga rodzina przeniosła się do Chełma, gdzie zamieszkała w ciemnej i wilgotnej suterynie przy ul. Mickiewicza 9. Młodemu Szmulowi udało się wtedy uzyskać jedynie elementarne wykształcenie. Chociaż był zdolny, to rodziców nie było stać na opłacanie dalszej jego edukacji. Dlatego też jako dziesięciolatek zmuszony był podjąć pracę zarobkową, najpierw w fabryce maszyn rolniczych, a następnie w charakterze rękawicznika. Ożenił się z Goldą Sperling, która w 1919 roku powiła mu syna Josefa. W międzyczasie Zygielbojm intensywnie się kształcił i rozwijał swoje zamiłowanie do muzyki, sztuki, literatury i teatru.
W Warszawie Zygielbojm był sekretarzem Związku Metalowców oraz reprezentantem żydowskich związków zawodowych we władzach Federacji Związków Zawodowych w Polsce. Na trzy lata przed wojną przeprowadził się do Łodzi, gdzie objął kierownictwo tamtejszego Bundu. Już pod niemiecką okupacją w obawie przed aresztowaniem przedostał się do Belgii, stamtąd do Francji, po czym do USA, skąd jako członek Rady Narodowej rządu polskiego na wygnaniu przeniósł się do Londynu.
Kiedy przekonał się, że świat jest głuchy na jego informacje na temat eksterminacji Żydów w okupowanej przez Niemców Europie, popełnił samobójstwo przez samospalenie. – Odebrał sobie życie ze współczucia dla cierpień swego ludu i w nadziei, że jego śmierć pomoże ratować tych, których kochał – mówił o Zygielbojmie prof. Jan Karski.
Do tej pory Szmul Mordechaj Zygielbojm, najwybitniejszy przedstawiciel chełmskiej społeczności żydowskiej nie doczekał się w mieście tablicy pamiątkowej ani ulicy nazwanej jego imieniem. Pierwszym gestem dobrej woli ze strony władz miasta było dofinansowanie poświeconego „Arturowi” wydawnictwa kwotą 2 tys. zł.
Równolegle z polskim wydaniem książka Rowińskiego ukaże się także na rynku niemieckim.