Wszystkie miejsca są już zajęte. Na sypialnię trzeba było zaadaptować świetlicę. Wstawiono tam pięć dodatkowych łóżek. Jak będzie trzeba, dostawki staną również na korytarzach.
W schronisku mieszka już 55 mężczyzn. To pięciu ponad stan. Mają zapewniony dach nad głową, jedzenie, ubrania. – Jestem za to wszystko bardzo wdzięczny – mówi Tadeusz. To pierwsza zima, którą spędzi w schronisku. O tym, dlaczego nie ma własnego domu, nie chce mówić. – Tak się złożyło – ucina krótko.
Prezes Myka wylicza cztery główne powody bezdomności: alkohol, bezrobocie, eksmisje i rozwody. Trafiają tu również osoby niezaradne życiowo. Najmłodszy z mieszkańców ma 19 lat, najstarszy – 78.
Mężczyźni mieszkają w trzyosobowych, skromnie urządzonych pokojach. Podstawowe umeblowanie to tapczaniki, szafa, szafki nocne i stół. W niektórych są telewizory. Jest palarnia, kuchnia i stołówka, z której korzysta również kilku biednych mieszkańców z sąsiedztwa.
– Tylko niewielka część podopiecznych mieszka u nas na stałe – mówi prezes. – Pozostali przychodzą i odchodzą. Nie wiem, czy większość z nich wytrzyma tu do wiosny.
Bo w schronisku nie wolno pić alkoholu, a dla wielu to duże wyrzeczenie. Ale są też efekty profilaktyki: kilku podopiecznych jest już po leczeniu odwykowym. Dwóch innych przechodzi taką kurację.
Mężczyźni nie siedzą bezczynnie. Pracują na rzecz towarzystwa, środowiska, w którym żyją, pomagają sobie wzajemnie. Założyli np. Klub Honorowego Krwiodawcy, Klub Wsparcia. Pan Tadeusz pomaga młodszemu koledze ze schroniska w nauce. Ma nadzieję, że 20-latek skorzysta z szansy i skończy technikum. Że dzięki temu zmieni swoje życie. Mężczyzna zadeklarował, że chętnie popracuje z dziećmi, które uczęszczają do świetlicy ChSM. Im też pomoże w nauce.
– Takich społeczników mamy wielu – chwali podopiecznych Myka. – Myślą nie tylko o sobie, ale i o innych. Ostatnio zaangażowali się np. w szukanie miejsc dla bezdomnych spoza naszego terenu. Bo u nas już miejsc nie ma. W razie konieczności przyjmiemy jednak jeszcze kilka osób. •