Po raz trzeci wskazujemy gospodarzom miasta miejsca szpetne, koszmarne, zapomniane.
Czytelnicy podzielili nasz pogląd, że w Chełmie są miejsca, których nie imają się żadne zmiany. Pomimo szpetoty na trwałe wpisały się w krajobraz miasta. A najgorsze jest to, że z czasem przyzwyczailiśmy do nich. Na szczęście, nie wszyscy, o czym świadczą przekazane nam przykłady. Tym razem Czytelnicy zwrócili uwagę między innymi na ogrodzoną blaszanym płotem posesję pomiędzy ulicami Pijarską i Krzywą, toi-toi górującego nad pl. Gdańskim, drewnianą budkę przylepioną do ogrodzenia zabytkowego kościoła pod wezwaniem Rozesłania św. Apostołów, czy zwieńczone kolczastym drutem ogrodzenie dawnej centrali rybnej przy ul. Partyzantów.
Te i inne głosy traktujemy jako udział w wywołanej przez nas dyskusji. Jej celem jest zmobilizowanie wszelkich możliwych służb, które są władne dokonywać zmian na lepsze. Mamy nadzieję, że w ten sposób wspólnymi siłami odmienimy wygląd miasta tak, aby nie wstydzić się go przed odwiedzającymi nas turystami. Uważamy, że czasami naprawdę niewiele trzeba, aby poprawić wygląd ulicy, zaułku czy posesji. Wytyczając ścieżkę antywidokowych miejsc liczymy na pomoc Czytelników. Prosimy, wskazujcie nam kolejne koszmarki, dzwoniąc pod numer telefonu (0-82) 565-51-07 bądź wysyłając maile pod adresem barczynski@dziennikwschodni.pl Wciąż mamy także nadzieję, że do naszych wspólnych odkryć w końcu ustosunkują się także gospodarze miasta.
Ul. Pocztowa - Zakała chełmskich Plantów
Ul. Lwowska - Prowizorka wiecznie żywa
Jak na ironię właściciel tego kiosku po sąsiedzku ma własną parcelę. Z powodzeniem mógłby zatem przenieść budkę w miejsce, gdzie nie raziłaby szpetotą.