Karolina i Marcin są menedżerami otwartego w listopadzie ubiegłego roku lokalu Underground w centrum Chełma. Od tamtego czasu już kilkakrotnie musieli malować efektownie urządzone wnętrze. Wszystko za sprawą przedostającej się do ich lokalu wody.
Underground z wejściem od ul. Jatkowej został urządzony w historycznych piwnicach pod kamienicą przy pl. Łuczkowskiego 13. Te piwnice mają bezpośrednie połączenie z kredowymi wyrobiskami i korytarzami. Podziemne chodniki rozchodzą się w stronę podziemnej trasy turystycznej oraz przez ul. Krzywą w stronę dawnej synagogi. Cały ten labirynt do tej pory nie został dokładnie zbadany, ani tym bardziej zinwentaryzowany.
– Jeśli woda przedostaje się do naszego lokalu, to i do podziemi – mówi pani Karolina. – Kiedy pada deszcz, płynie po ścianach strumieniami, bądź kapie z zabytkowych sklepień. Na zewnątrz zaobserwowaliśmy z Marcinem, jak woda spływa ul. Jatkową po schodach do ul. Krzywej i tam w pewnym momencie w obrębie chodnika przedostaje się w głąb, jak w studnię. Po prostu trafia do podziemi.
Kredowy labirynt pod lokalem ma co najmniej trzy kondygnacje. Za jego właściciela uważa się Zenon Klimczuk, starszy cechu Rzemiosł Różnych, który zajmuje budynek po drugiej stronie ul. Jatkowej.
– Zaczęły nasiąkać wodą dopiero, kiedy w ramach przebudowy Jatkowej drogowcy zdjęli z niej stary asfalt i wyłożyli ją granitową kostką. Szkoda tylko, że wcześniej nie położyli izolacji przeciwwilgociowej. Dotyczy to także chodnika przy ul. Krzywej. Efektem jest postępujące rozmiękczenie górnej części kredowego wyrobiska pod Jatkową i dwoma stojącymi przy niej budynkami.
Pan Zenon uważa, że sytuacja staje się coraz bardziej groźna. Dlatego już w lutym 2010 r. poinformował konserwatora za-bytków, że woda z topniejącego śniegu oraz opadów przedostaje się do podziemi. Zwrócił się także o powołanie komisji do określenia szkód powstałych w wyniku remontu Jatkowej oraz podjęcia działań w celu zabezpieczenia lasujących się podziemi.
– Bardzo bym chciał, żeby te podziemia cieszyły, a także były dumą kolejnych pokoleń chełmian – dodaje Klimczuk. Nie ukrywa też, że za obowiązek poczytuje sobie także chronić tak własne, jak i cechowe interesy. Tym bardziej, że zauważył już pierwsze, jego zdaniem niebezpieczne symptomy osiadania kamienicy, w której mieści się Cech.
Postulowana komisja szybko się zebrała. Stwierdziła zawilgocenie ścian, stropów i podłoża łączących się z piwnicami "trzynastki” zabytkowych korytarzy. W związku z tym wydała szereg zaleceń, w tym przede wszystkim wykonanie otworu wentylacyjnego w ul. Jatkowej oraz koryta odwadniającego, którym woda z Jatkowej byłaby odprowadzana do ul. Kopernika.
Do tej pory nie zostało to wykonane. Zaalarmowana przez nas Stanisława Rudnik, szefowa chełmskiej delegatury Wojewódz-kiego Urzędu Ochrony Zabytków obiecała jeszcze raz dosłownie przyjrzeć się sprawie, a więc osobiście wraz z przedstawicielami innych służb zejść do zagrożonych podziemi. Jacek Barczyński