Ponad 160 młodych sportowców z klas I i II szkół podstawowych wybiegło w sobotę na parkiet miejskiej hali sportowej, by wziąć udział w wieloboju sprawnościowym szkół. Dopingowali ich rodzice, nauczyciele oraz koledzy.
- Ja przyszłam dopingować swoją córkę - mówi Lucyna Stachel, mama Karoliny, uczennicy klasy 2 b ze Szkoły Podstawowej nr 3.
Wraz z Karoliną w reprezentacji szkoły znalazły się m.in. Natalka Serej, Ola Rudnicka i Karolina Dżaman. Dziewczynki nie ukrywają, że do zawodów przygotowywały się od początku roku szkolnego. Pani obserwowała wszystkie dzieci na lekcjach wf. i wybrała najbardziej sprawne. - Żebyśmy reprezentowały szkołę - mówią małe sport- smenki.
Do zawodów solidnie zaczęły trenować przed trzema tygodniami. Nie tylko na lekcjach, ale i w domu. - Biegała po całym mieszkaniu, podskakiwała - opowiada pani Lucyna. - Najbardziej denerwujące było jednak odbijanie piłki - przyznaje.
Bo Karolina najbardziej boi się kozłowania i zrzutów do kosza. - Z pozostałymi konkurencjami sobie poradzę - mówi pewnie.
Zawody składały się z pięciu konkurencji. Najpierw była sztafeta wahadłowa, potem bieg z piłką lekarską, rzut do kosza, bieg na piłkach uszatkach i strzał do bramki uni-hoka oraz sztafeta z przeszkodami.
Wszystkim zawodnikom żywo kibicowała publiczność. - Kacper, dawaj, szybciej - krzyczał Wiesław Mielniczuk i omal nie wbiegł na boisko, gdy jego syn rozpoczął skoki na piłce. Kacper jest uczniem klasy II b w szkole nr 10.
Wielu rodziców zaangażowało się w przygotowanie zawodników do turnieju. Mirosław Ożóg tuż przed rozpoczęciem zawodów przeprowadził z reprezentacją "dziesiątki” rozgrzewkę. Marta Tomicka cały czas udzielała rad i pocieszała małych sportowców z "jedenastki”. Na każde zwycięstwo czy porażkę żywo reagowali też koledzy zawodników. - Dzisiaj my im kibicujemy, a za tydzień oni będą nas dopingować - tłumaczy Tomek Pietraszewski z "czwórki”. - Bo przecież liczy się wynik całej szkoły, a nie tylko poszczególnych klas.
W sobotnim turnieju wygrała SP nr 7, przed SP nr 5 i SP nr 11.