Karolinka Prościńska od kilku tygodni jest w lubelskim szpitalu. Ratunkiem dla niej jest przeszczep szpiku kostnego.
O losach dziewczynki pisaliśmy kilkakrotnie. Jej mama ma na utrzymaniu jeszcze trójkę dzieci. Mieszkają w skromnym pokoju z kuchnią i utrzymują się tylko z zasiłku z opieki społecznej.
Karolinka wymaga ciągłej opieki lekarskiej. Białaczka wyniszczyła jej organizm, jest malutka i chudziutka. Nie wygląda na swój wiek, nie może też podjąć nauki w szkole. - Pomimo choroby to radosne i szczęśliwe dziecko. Jest bardzo dzielna, chyba właśnie tym udało jej się zdobyć serca tak wielu ludzi -mówi Ewelina Kucharuk, nauczycielka zaangażowana w pomoc rodzinie.
Karolinka większość czasu spędza w szpitalu. Mariola Prościńska, mama dziewczynki, nie ma serca zostawiać jej tam samej. Codziennie dojeżdża do Lublina. To jeszcze bardziej rujnuje rodzinny budżet. Pozostałymi siostrami opiekuje się babcia.
Z myślą o Karolince zorganizowano kilka akcji charytatywnych. Zaangażował się w nie m.in. Marian Lackowski ze Związku Zawodowego Policjantów, a zarazem Kawaler Orderu Uśmiechu. - Planujemy kolejny festyn, ale same zbiórki nie wystarczą - tłumaczy Lackowski. - Dziecko po przeszczepie szpiku będzie bardzo osłabione. Musi mieć nowe ubrania, zabawki i pościel. A przede wszystkim przebywać w sterylnie czystych warunkach. Obecne mieszkanie nie spełnia tych wymogów.
Ostatnio stan zdrowia dziecka bardzo się pogorszył. - Nie ustępuje czterdziestostopniowa gorączka. Karolinka bardzo cierpi, a przed nią jeszcze jedna dawka chemioterapii - mówi Ewelina Kucharuk - Ratunkiem jest przeszczep szpiku. Niestety, ciągle trwają poszukiwania dawcy. Bardzo szkoda mi też pani Marioli. Jest wymęczona codziennymi wyjazdami, a dziewczynki bardzo za nią tęsknią.
Karolinka jeszcze kilka miesięcy spędzi w szpitalu. Do jej powrotu rodzina musi stworzyć jej właściwe warunki do rekonwalescencji. Potrzebne jest nowe mieszkanie. Przyjaciele Prościńskich ciągle poszukują jakiegoś lokum do wynajęcia.