W ciągu półtora miesiąca miłością do koszykówki zaraziło się czterdziestu młodych chłopców.
O nowo powołanym klubie koszykarskim „Basket” pisaliśmy pod koniec września. Wtedy, w pierwszych spotkaniach uczestniczyło zaledwie kilku chłopców. Teraz regularnie trenuje tam prawie czterdziestu nastolatków.– Zainteresowanie tą dyscypliną przerosło nasze najśmielsze oczekiwania – nie kryje radości Marcin Jędrzejewski, trener chłopców.
Na efekty nie trzeba było długo czekać. -- Moi podopieczni na początku potrafili tylko rzucać do kosza. Teraz rozgrywają małe mecze. Z każdym dniem są coraz lepsi w grze zespołowej – mówi Jędrzejewski.
Koszykówka nie jest już tak popularna jak kiedyś. Młodzi chłopcy wolą boks czy wschodnie sztuki walki. Albo spędzają wolny czas przed komputerem. Dlatego trener Jędrzejewski obawiał się, że będzie miał problemy ze skompletowaniem drużyny. Niepotrzebnie, bo chętnych było wielu.
– Mam zawodników prawie w każdym przedziale wiekowym. Są to uczniowie podstawówek, gimnazjów i liceów. Praktycznie ze wszystkich szkół w mieście. Najmłodszy ma 10 lat – opowiada.
Chłopcy zostali podzieleni według wieku. Trenują codziennie. – Mój brat też tutaj gra, tylko ze starszymi chłopakami. Najfajniejsze jest to, że poznałem kolegów, którzy mają takie same zainteresowania jak ja – mówi Rafał Kostecki.
Żeby klub powstał, trzeba było dużo samozaparcia. Marcin Jędrzejewski do swojego pomysłu musiał przekonać m.in. nauczycieli wychowania fizycznego. To oni zachęcali swoich uczniów do gry w koszykówkę w klubie.
– Gram tutaj, bo namówił mnie do tego mój nauczyciel– mówi Kacper Walczuk. – Lekcje w-fu to za mało, jeśli chce się trenować na poważnie – dodaje.
Młodym zawodnikom gorąco kibicują ich rodzice. – Wysyłam na te zajęcia swoich dwóch synów– mówi Dorota Nikoniuk. – Obaj są zakochani w koszykówce. A mnie najbardziej cieszy fakt, że spędzają czas na boisku, a nie przed telewizorem.
Chcesz pograć? Przyjdź!
Klub funkcjonuje na zasadzie stowarzyszenia. Za treningi nie trzeba płacić, obowiązują tylko niewielkie składki członkowskie.