Święcący w telewizji triumfy "Boardwalk Empire” opowiada o czasach prohibicji w wielkim mieście. Bohaterowie (antybohaterowie?) "Gangstera” sprzedają nielegalny alkohol w górzystej części stanu Virginia. Stąd też sensacyjny film przypomina momentami western.
"Gangster” jest dobrze nakręcony, przekonująco oddaje realia ówczesnego życia. Trzymający się kupy scenariusz napisał sam Nick Cave. Nie można zapomnieć o jeszcze jednym. Świetnie w rolę Floyda Boyla, bossa przestępczego świata, wcielił się Garry Dolman – jego demoniczna twarz zapada w pamięć.
Wady "Gangstera”? Okrucieństwo. Obcięte genitalia, oblewanie rozgrzaną smołą, podcinanie gardła pokazane są z pornograficzną dokładnością. Oczywiście przemoc to ważny element w filmach o przestępcach, choć w "Gangsterze” jej nadmiar i wyszukanie razi.