150 zł , 85 zł, czy może mniej. Już w przyszłym tygodniu dowiemy się, ile kandydaci do studiowania na lubelskich uczelniach zapłacą w tym roku za rekrutację.
Zaczęły się protesty. Parlament Studentów RP negatywnie zaopiniował propozycję. Głos zabrały też samorządy poszczególnych uczelni, także z Lubelszczyzny. - Tak wysokie opłaty można było zrozumieć, kiedy uczelnie przeprowadzały egzaminy wstępne - wyjaśnia Ksenia Siadkowska, przewodnicząca samorządu Politechniki Lubelskiej. - Ale teraz nie ma już żadnych argumentów, bo rekrutacja sprowadza się do wprowadzenia danych kandydatów do systemu komputerowego.
Na ministrze to jednak nie zrobiło wrażenia. Na stronach resortu nauki pojawił się komunikat, w którym wyjaśnił, że opłaty zostały wyznaczone po wcześniejszych konsultacjach z... uczelniami. A rozporządzenie określa wysokość maksymalnych opłat. Rektor każdej uczelni może je obniżyć wedle własnego uznania.
Dyskusja o opłatach na największych lubelskich uczelniach rozpoczęła się w zeszłym tygodniu. - Sprawą zajęły się już komisje rekrutacyjne, ale ostateczną decyzję podejmie Senat. A ten zbierze się w przyszły czwartek - informuje Iwona Czajkowska-Deneka, rzecznik Politechniki Lubelskiej.
Dzień wcześniej kosztami rekrutacji zajmie się Senat KUL. - Mogę zagwarantować, że wyznaczymy opłaty najniższe z możliwych - zapewnia Beata Górka, rzecznik uczelni. Czy zostaną obniżone w stosunku do propozycji ministra? - Dziś trudno to prognozować.
Podobnie mówią na innych lubelskich uczelniach. - To skomplikowana kwestia - podkreśla Czajkowska-Deneka. - Chociażby dlatego, że rekrutacja każdego roku się przedłuża. Rok temu komisje rekrutacyjne pracowały aż do końca września.
Uczelnie zaznaczają też, że oprócz honorariów dla członków komisji, muszą ponosić inne koszty, np. związane z kilkakrotną wysyłką listów poleconych do kandydatów.
Czy mimo to rektorzy zdecydują się na obniżenie opłat? Dowiemy się w przyszłym tygodniu.