Jak powstają i tak powstają bezdomni???? Był człowiek, chyba już niemłody, a jednak jakoś przepychał się przez życie, w domu żona, dwaj synkowie, ale on niewygodny, więc w nim nie mógł znaleźć sobie spokojnego konta. Nastały inne dziwne czasy, w których już nikt nie oczekuje z otwartymi ramionami na chętnego pracować, a praca wprost nie jest osiągalna dla podeszłego wieku i mizernym wykształceniu, dobrym na czasy komunistyczne. Włóczył się po ulicach i zawsze znalazł jakiegoś koleżkę, z którym wypił piwo, wino, wódkę. W stanie wskazującym na rausz wracał późną nocą do domu, żonie z pewnością nie podobało się to, chociaż on chciał jedynie przespać następną noc, ona wszczynała nocne awantury, które nie mogły ujść uwadze sąsiadów i spadały na jego konto. Do akcji podłączali się synkowie, jeden lał ojca, drugi dzwonił na policję. Interwencja policji była częsta, nawet kiedy był trzeźwy i siedział wyalienowany przy herbacie w kuchni własnego domu, syn potrafił wejść i bez żadnego powodu walnąć ojca w twarz, drugi dzwonił po interwencję policji. Zatrzymania kolegia, za nie spłacane odsiadki, wracał i wszystko zaczynało się od nowa. Znałem człowieka jedynie z widzenia i osądźcie sami, czy mężczyzna może opowiadać o tym innemu ze łzami w oczach? Napisałem do ochrony praw człowieka, nie znając, imienia, nazwiska, ani adresu, w odpowiedzi otrzymałem listę instytucji, u których należy zabiegać o interwencję. Udałem się do MOPS, w międzyczasie poznałem z grubsza dane człowieka, tam przedstawiono mi go jako awanturnika, notorycznego pijaka, któremu nie mają zamiaru pomagać, gdyż po zasięgnięciu opinii środowiskowej, nikt nie zostawił na nim suchej nitki. Prawda o nim była wymuszona przez żonę i synów, nic nie wskórałem, on coraz częściej nocował gdzie się dało, aby mieć względny spokój, zresztą bezpardonowo był wyganiany z domu, niczym kundel. Dorosłe chłopaki poszli na swoje, matka trafiła do szpitala, on akurat wrócił z kolejnej odsiadki za kolegium, wymeldowała go, zaczynała się piękna wiosna tego roku, zadłużone mieszkanie, które to on swą praca zdobył dla rodziny, ona zdała do spółdzielni, w zamian otrzymała kąt z puli gminnej, on został na lodzie. Lato jemu sprzyja, w fontannach woda, coś wyżebrze do zjedzenia pod marketami od dawnych znajomych, w jego twarzy widać smutek, załamanie, patrząc na niego nie można jeszcze stwierdzić, że to kloszard, który śpi po komórkach, już nie podpija sobie z tymi co kiedyś, jest sam i osamotniony, za pasem jesień i zima, tragedia ludzka w apogeum. Mogę o nim powiedzieć; człowiek jeszcze przystojny, w miarę zadbany, dumny, zaszczuty, osamotniony w swym dramacie, mam wątpliwości, że z wiosną 2019 jeszcze ujrzę go pośród żywych. Jak nigdy, ta sprawa nie pozwoliła mi zasnąć, więc wstałem i napisałem, aby uwolnić swój umysł, gdy on gdzieś tam pośród robactwa, gryzoni, w brudzie, złożył swe znużenie do snu. 23 sierpnia 2018 02:42
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz